Przed każdą erupcją wulkanu płacze Ziemia
W 2009 r. W górach Alaski wybuchł stratowulkan. Wystrzelił w niebo chmury popiołu, dwutlenku siarki i pary wodnej, wznosząc się na wysokość 20 000 metrów. Ten wulkan - Mount Redout - miał wiele potwornych erupcji, na przykład całą serię w 1999 i 2000 roku, która trwała sześć miesięcy. Przepływy lawy rozprzestrzeniają się następnie na terenie w promieniu 35 kilometrów. Dlatego samo to wydarzenie nie stało się czymś niezwykłym.
Ale sejsmolodzy, którzy studiowali wulkan w tym czasie, zauważyli coś interesującego: pomyśleli, że przed erupcją krzyczał.
Przed Redoutem zjawisko to nigdy nie było obserwowane. Ale teraz to samo obserwuje się w innych wulkanach, choć z mniejszą intensywnością. Kilka dni przed erupcją rozpoczęły się trzęsienia ziemi, które przyciągnęły tu naukowców; ponieważ zanim wulkan zacznie wybuchać, zawsze występuje pewna aktywność sejsmiczna, która często jest wykorzystywana do wcześniejszego ostrzegania mieszkańców na zaludnionych obszarach..
Ale teraz był wyraźnie słyszalny hałas..
Dążąc do erupcji tych urządzeń, naukowcy odkryli serię „trzęsień mikro”. Podążali za sobą całkowicie zgodnie, jak rytm bębna dzikiego plemienia. Wraz ze wzrostem ciśnienia ich częstotliwość wzrastała, aż osiągnęła 30 na sekundę. Jeśli porównać, podczas katastrofalnej erupcji wulkanu St. Helens w 1980 r. Trzęsienia ziemi miały miejsce tylko pięć razy na sekundę. Ale jest to najbardziej przerażające w historii Stanów Zjednoczonych..
W przypadku Mount Redaut trzęsienia ziemi zostały wywołane przez znaczny wzrost ciśnienia wzdłuż linii uskoków głęboko w wulkanie. Nacisk dociskał magmę do ścian otworu wentylacyjnego, tworząc tarcie wystarczające do wywołania fal uderzeniowych. W miarę jak przyśpieszali coraz bardziej, wyjący krzyk rósł. W głębi Ziemi brzmiał jak seria wibrujących krzyków, ale kiedy dźwięk dotarł na powierzchnię, stał się tylko szumem.
Po tym wydarzyło się coś innego: kilka sekund przed erupcją Ziemia była całkowicie cicha. Naukowcy uważają, że stało się tak, ponieważ ciśnienie osiągnęło punkt krytyczny; magma przedarła się przez wszystko, co zablokowało jej drogę, iw krótkim czasie wybuchła na zewnątrz. Nie było już tarcia i nic nie było „krzyczeć”. Ale to był dopiero początek najgorszego. W tym momencie magma rzuciła się na szczyt wulkanu, aby następne dwa tygodnie piekielnego ognia w wiosce Alaski.
Podoba Ci się ten artykuł? Podziel się nim ze znajomymi - zrób repost!