Strona główna » Społeczeństwo » Istnieje plemię, które w ogóle nie kontaktuje się z cywilizacją.

    Istnieje plemię, które w ogóle nie kontaktuje się z cywilizacją.


    Okazuje się, że na świecie istnieje plemię, które w ogóle nie ma kontaktu z cywilizacją. Nie Ale ponieważ nie chce.

    Ludzie ci mieszkają na wyspie North Sentinel (North Sentinel), która należy do archipelagu Andamanów. Praktycznie nic o nich nie wiadomo - poza tym, że widzieli nas wszystkich w trumnie. (I niektórzy, którzy byli zbyt nachalni, zostali tam wysłani).

    Wyspa została odkryta przez Europejczyków już w XVIII wieku, a jeśli nie zostanie poddana kolonizacji, to tylko dlatego, że nie reprezentuje żadnego zainteresowania poczuciem zysku, a poza tym całość jest otoczona rafami - ani pływać, ani trzymać się.

    W XIX wieku kilkakrotnie rozbił się o skały. Załogi próbowały wylądować na brzegu, ale tubylcy spotkali ich ze strzałami. Ktoś i skończył.
    Są bardzo krótkie, nagie, kręcone, z nosami pomalowanymi na czerwono. Mówią językiem wcale nie jak w innych Andamanach, co oznacza, że ​​żyją w izolacji od niepamiętnych czasów..

    Pewnego razu, w 1897 roku, policja wylądowała na wyspie, ścigając zbiegłego skazanego. Znalazłem go utkniętego ze strzałami, z rozcięciem w gardle i szybko wrócił na drogę..
    Teraz wyspa formalnie należy do Indii. Kilkukrotnie antropologowie próbowali nawiązać kontakt z Sentinelianami: przynieśli prezenty, okazali wszelkiego rodzaju życzliwość.
    Tubylcy niezmiennie chodzili do lasu. Od obcych nie chciał niczego brać.

    W 1991 roku jeden z indyjskich naukowców, jak się wydawało, nagle znalazł drogę do serca nie do zdobycia Aborygenów. Magicznym kluczem okazały się wielokolorowe plastikowe wiadra.
    Przez sześć lat utrzymywał bardzo ostrożny, bardzo monotonny kontakt. Czasami Sentinelianie zachowywali się spokojnie - to znaczy brali wiadra. Czasami groził włóczniami i pokazywał dupę. Ale bliskość nigdy nie nadeszła.
    A potem komunikacja całkowicie ustała..
    Tubylcy zaczęli strzelać do helikopterów za pomocą łuków.

    W 2006 r. Zginęło dwóch rybaków, których łódź wpłynęła na wyspę.
    Bóg wie, co znaleźli dzicy. Może zdecydowali, że mają już wystarczająco dużo kolorowych wiader.
    Ponieważ czasy są teraz politycznie poprawne, wyspiarze zostali sami, nie ukarali nawet morderstw. Pozwól im żyć tak, jak chcą.
    Więc żyją. Nie wiemy nawet, ilu z nich.