Nun Adriana - Major Natalia Malysheva
Kiedy jej narzeczony Michael został zabity, poszedł na front.
Czy w tym czasie był studentem 3 kursów.
Całą Wielką Wojnę Ojczyźnianą przeszła jako zwiadowca, który służył w siedzibie K. Rokossowskiego, dotarł do Berlina. Po wojnie ukończyła Moskiewski Instytut Lotnictwa, pracowała w biurze projektowym SP Królowa. Następnie została zakonnicą w klasztorze Pyhtitsky w Moskwie.
Zmarł 4 lutego 2012 r. W wieku 90 lat.
Niesamowita opowieść Matki o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Pierwszy cud
Było to w dniach bitwy pod Moskwą..
Wydaje mi się, że wciąż odczuwam emocje, których wszyscy doświadczyliśmy w pierwszych minutach niespokojnego oczekiwania, kiedy nasi towarzysze wyruszyli na rozpoznanie. Nagle usłyszałem strzelanie. Potem znów ucichło. Nagle, przez zamieć, zobaczyliśmy brodatego towarzysza - Sasha, jeden z tych, którzy poszli na rozpoznanie, szedł w naszym kierunku. Wyglądał okropnie: bez kapelusza, z twarzą zniekształconą od bólu. Powiedział, że natknęli się na Niemców, a Yura, drugi oficer wywiadu, został ciężko ranny w nogę. Sasza miała łatwiejszą ranę, nadal nie mógł znieść towarzysza. Po zaciągnięciu go do osłoniętego miejsca prawie nie pokusił się o wiadomość. Jesteśmy otępiali: jak uratować Yurę? W końcu trzeba było się do niego dostać w śniegu bez przebrania.
I natychmiast pojawiły się w moim umyśle słowa dowódcy: „Nie zostawiaj towarzysza ...”
Chwyciła torbę, w której znajdował się zestaw ratunkowy. Wbiłem granat w moje łono (aby uniknąć niewoli), rozciągnąłem pas i popędziłem wzdłuż toru pozostawionego przez Sashę. Nie zdążyli mnie powstrzymać, chociaż próbowali.
- Czeka na pomoc, nie możesz go tam zostawić! - rzucił się w ruch, jakby poddając się potężnemu porządkowi wewnętrznemu, chociaż strach ścisnął serce.
Kiedy znalazłem Yurę, otworzył oczy i wyszeptał: „Och, chodź! I myślałem, że mnie rzuciłeś!”.
I tak spojrzał na mnie, miał takie oczy, które zrozumiałem - jeśli to się powtórzy - pójdę znowu i znowu, tylko po to, by zobaczyć taką wdzięczność i szczęście w moich oczach.
Musieliśmy przeczołgać się przez miejsce, przez które strzelali Niemcy. Jeden szybko go czołgałem, ale jak być razem? Ranny mężczyzna miał złamaną jedną nogę, drugą nogę i ramiona nienaruszone. Wyciągnąłem jego nogę uprzężą, połączyłem nasze pasy, poprosiłem o pomoc rękami. Wróciliśmy z powrotem..
I nagle nagle spadł gruby śnieg, jakby zamówiony, jak w teatrze! Płatki śniegu utknęły razem, padły „nogi”, a pod tą pokrywą śnieżną czołgaliśmy się w najbardziej niebezpiecznym miejscu..
W połowie drogi nasi chłopcy rzucili się na spotkanie, wzięli Yurę w ramiona, a ja także musiałem zostać wciągnięty - zostałem z siłami.
Cudowne zbawienie
W Kolei Kurskiej musiałem słuchać rozmów telefonicznych Niemców. Na linii frontu towarzyszyła mi osoba towarzysząca. Miał połączenie przewodowe. Po połączeniu wysłuchałem i zapamiętałem wszystko, co ważne, co niemieckie dowództwo przekazało swoim oddziałom. Potem wróciła do niej i zgłosiła to, co usłyszała w kwaterze głównej..
Dwa takie operacje zakończyły się sukcesem. Ale do końca życia nie zapomnę tego, co wydarzyło się podczas mojego trzeciego nalotu. Kiedy byłem już odłączony i wysiadłem ze schronu, tak że czekając na ciemność, aby powrócić do własnego, poczułem się plecami, że nie jestem sam. Szybko odwróciła się, chwyciwszy pistolet - zgodnie z instrukcjami konieczne było popełnienie samobójstwa, aby nie zostać wziętym do niewoli - ale natychmiast otrzymał cios w ramię. Mój pistolet natychmiast pojawił się na stojącym przede mną Niemcu. Byłem przerażony przerażeniem: teraz zabiorą mnie do niemieckiej kwatery głównej.
Panie, nie to!
Nie widziałem nawet, jaki to był niemiecki - nie widziałem żadnej rangi ani wieku ze strachu. Serce wyskoczyło mi z piersi, prawie nie oddychałem. I nagle, chwytając mnie za ramiona, Niemiec szarpnął mnie, żebym odwrócił się do niego plecami. „Cóż, teraz będzie strzelał,” pomyślałem, nawet z ulgą. A potem dostała silnego pchnięcia w plecy. Daleko przede mną spadł pistolet.
- Nie walczę z dziewczynami! I weź broń, inaczej zostaniesz zastrzelony przez siebie ...
Byłam oszołomiona, odwróciłam się i zobaczyłam długą postać rozciągającą się głęboko w lesie ...