Jak jedna ucieczka zmieniła bieg całej wojny.
Dzisiaj mija dokładnie 69 lat, gdy zwykły radziecki pilot Michaił Devyatayev dokonał tego niesamowitego i stał się w rzeczywistości jednym z kluczowych czynników zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Będąc w niewoli, porwał tajnego faszystowskiego bombowca wraz z systemem kontroli pierwszego na świecie pocisku wycieczkowego Fau. Te pociski Wehrmacht planowały zdalnie zniszczyć Londyn i Nowy Jork, a następnie zniszczyć Moskwę. Ale niewoli Devyatayev był w stanie sam powstrzymać ten plan od spełnienia..
Wynik II wojny światowej mógł być zupełnie inny, gdyby nie bohaterstwo i rozpaczliwa odwaga jednego Mordwiana imieniem Michaił Dewatatjew, który został pojmany i należał do nielicznych, którzy przetrwali nieludzkie warunki nazistowskiego obozu koncentracyjnego. 8 lutego 1945 r. Wraz z dziewięcioma innymi sowieckimi więźniami porwał najnowszy bombowiec Heinkel-1111 ze zintegrowanym systemem sterowania radiowego i celował z tajnego pocisku dalekiego zasięgu V-2 na pokładzie. Był to pierwszy pocisk balistyczny na świecie, który z prawdopodobieństwem bliskim 100% był w stanie dotrzeć do celu na odległość do 1500 km i zniszczyć całe miasta. Pierwszy cel wyznaczono dla Londynu.
Na Morzu Bałtyckim na linii na północ od Berlina znajduje się wyspa Uznam. Na jego zachodnim końcu znajdowała się tajna baza Peenemünde. Nazywa się Rezerwat Geringa. Przetestował najnowszy samolot i natychmiast zlokalizował tajne centrum rakietowe kierowane przez Wernera von Brauna. Z dziesięciu miejsc startowych położonych wzdłuż wybrzeża, w nocy, pozostawiając ogniste języki, udał się do nieba „V-2”. Dzięki tej broni faszyści mieli nadzieję dotrzeć do Nowego Jorku. Ale wiosną 45 roku było dla nich ważne, aby terroryzować bliżej - Londyn. Jednak seryjny „V-1” przeleciał tylko 325 kilometrów. Wraz z utratą bazy startowej na zachodzie z Peenemünde zaczęto wystrzeliwać pocisk cruise. Stąd do Londynu ponad tysiąc kilometrów. Rakieta została podniesiona na samolocie i wystrzelona już nad morze..
Działem lotnictwa, który testował najnowszą technologię, kierował trzydziestotrzyletni Karl Heinz Graudents. Za nim było wiele zasług wojskowych, odznaczonych nagrodami Hitlera. Dziesiątki tajnych jednostek „Heinkel”, „Junkers”, „Messerschmitt” uczestniczyły w gorączkowej pracy nad Peenemünde. W próbach uczestniczył sam Graudenz. Poleciał „Heinkel-111”, który miał monogram „G. A.” - „Gustav Anton”. Baza była starannie chroniona przez myśliwce i działa przeciwlotnicze, a także SS.
8 lutego 1945 r. Był typowym, pracowitym dniem. Naczelny porucznik Graudents, jadąc szybki lunch w jadalni, zorganizował dokumenty lotu w swoim biurze. Nagle zadzwonił telefon: Kto to jest, że wystartowałeś jak wrona? - Graudenz usłyszał szorstki głos szefa obrony powietrznej. - Nikt ze mną nie wystartował ... - Nie wystartowałem ... Ja sam widziałem przez lornetkę - Gustav Anton jakoś wystartował. - Kup sobie kolejną lornetkę, mocniejszą - warknął Graudenz. - Moje stojaki „Gustav Anton” z zakrytymi silnikami. Tylko ja mogę to latać. Może samoloty, które lecimy bez pilotów? - Lepiej przyjrzyj się, czy jest tam Gustav Anton ...
Ober-porucznik Graudenz wskoczył do samochodu i dwie minuty później zaparkował na swoim samolocie. Pokrywy silnika i wózek z bateriami to wszystko, co widziało zdrętwiałe ace. „Podnieś wojowników! Podnieś wszystko, co możesz! Złap i zestrzel!” ... Godzinę później samoloty wróciły z niczym.
Z drżeniem w żołądku Graudenz podszedł do telefonu, by poinformować Berlin o tym, co się stało. Góring, dowiedziawszy się o stanie wyjątkowym w tajnej bazie, tupnął nogami - „powiesić winnego!”. 13 lutego Goering i Bormann polecieli do Peenemünde ... Przeżył szef Karl Heinz Graudenz. Być może przypomnieli sobie wcześniejsze zalety asa, ale najprawdopodobniej wściekłość Goeringa złagodniała kłamstwo: „Samolot został złapany przez morze i zestrzelony”. Kto porwał samolot? Pierwszą rzeczą, która przyszła do głowy Graudenzu, była „tom-mi” ... Brytyjczycy martwili się o bazę, z której Fau latał. Prawdopodobnie ich agent. Ale w kaponier, glinianej kryjówce dla samolotów, w pobliżu której porwano Heinkel, znaleźli strażników zabitych jeńców wojennych. Tego dnia bombardowali kratery bombowe. Natychmiastowa budowa w obozie natychmiast pokazała, że dziesięciu więźniów jest za mało. Wszyscy byli Rosjanami. Dzień później służba SS doniosła: jednym z tych, którzy w ogóle nie uciekali, był nauczyciel Grigorij Nikitenko, ale pilot Michaił Devyatayev..
Michaił wylądował w Polsce za linią frontu, podszedł do dowództwa, przekazał samolot z tajnym sprzętem, zgłosił wszystko, co widział w niemieckiej niewoli, a tym samym z góry określił los tajnego programu rakiet Rzeszy i przebieg całej wojny. Do 2001 r. Michaił Pietrowicz nie miał nawet prawa powiedzieć, że projektant radzieckich rakiet S.P. wprowadził go do tytułu Bohatera Związku Radzieckiego. Korolev. I że jego ucieczka z bazy rakiet Peenemünde 8 lutego 1945 r. Pozwoliła radzieckiemu dowództwu na znalezienie dokładnych współrzędnych miejsc startu V-2 i bombardowanie nie tylko ich, ale także podziemnych warsztatów do produkcji brudnej bomby uranowej. Była to ostatnia nadzieja Hitlera na kontynuację II wojny światowej, aż do całkowitego zniszczenia całej cywilizacji..
Pilot powiedział: „Lotnisko na wyspie było fałszywe. Umieszczono na nim modele ze sklejki. Amerykanie i Brytyjczycy ich zbombardowali. Kiedy przyleciałem i powiedziałem o tym porucznikowi generalnemu 61. Armii Biełowowi, sapnął i złapał się za głowę! leć 200 metrów od brzegu morza, gdzie ukryte jest prawdziwe lotnisko w lesie, pokryte specjalnymi przenośnymi wagonami, dlatego nie można go było znaleźć, ale było około 3,5 tysiąca Niemców i 13 instalacji V-1 i „V-2”.
Najważniejszą rzeczą w tej historii nie jest fakt, że wyczerpani radzieccy więźniowie z obozów koncentracyjnych porwali najnowsze samoloty wojskowe i dotarli do „swoich”, aby się uratować i zgłosić wszystko, co wróg mógł zobaczyć. Najważniejsze było to, że porwany samolot Non-111 był ... panelem sterującym rakiety V-2 - pierwszej na świecie rakiety dalekiego zasięgu opracowanej w Niemczech. Michaił Pietrowicz w swojej książce „Ucieczka z piekła” publikuje wspomnienia naocznego świadka ucieczki Kurta Shupa, który był jednym ze strażników bazy Peenemünde tego dnia: „Przygotowano ostatni test V-2 (V-2) ... W tym czasie Nagle z zachodniego lotniska wyleciał samolot ... Kiedy już było nad morzem, rakieta V-2 wyleciała z rampy ... Rosyjscy jeńcy wojenni uciekli samolotem, który został przekazany dr Steinhofowi..
Devyatayev powiedział później: „W samolocie było radio, aby ustawić kurs dla rakiety V-2. Samolot poleciał z góry i wystrzelił rakietę. W tym czasie nie mieliśmy niczego takiego. Ja, próbując latać, przypadkowo nacisnąłem przycisk startu rakiety. i poleciał do morza ”.