5 małych nieporozumień, które prawie zrujnowały cały świat
1. Tani chip komputerowy ogłasza wojnę nuklearną
O drugiej nad ranem 3 czerwca 1980 r. Jeden pracownik Zjednoczonego Dowództwa Północnoamerykańskiej Obrony Kontynentalnej Powietrza (NORAD) sprawdził instrumenty i stwierdził, że urządzenie, które zawsze pokazywało „0 atakujących pocisków”, pokazuje teraz „2 atakujące pociski”. To już wystarczyło, by spanikować, ale w następnej sekundzie urządzenie zgłosiło „220 atakujących pocisków”.
Alarmy krzyczały w całej Ameryce. Bombowce z bombami atomowymi na pokładzie zaczęły wznosić się w powietrze jeden po drugim. Międzykontynentalna wyrzutnia rakiet balistycznych otrzymała zespół przygotowujący do startu. Dziesięć minut świat jest zrównoważony na granicy nuklearnej apokalipsy..
Na szczęście, zanim Amerykanie mieli czas na kliknięcie, ktoś zauważył, że setki podejrzanych głowic nie pojawiły się na ekranach radarów. Alarm został uznany za fałszywy, bombowce wróciły na swoje lotniska i wszystkie wydychały..
Wyjaśnienie przyczyn dziwnego incydentu zajęło trzy dni. Okazało się, że wadą był wadliwy chip komputerowy o wartości 46 centów.
2. Wypadek na stacji telefonicznej prawie doprowadził do wojny nuklearnej
W latach 50. XX wieku amerykańskie siły powietrzne zbudowały sieć stacji radarowych wczesnego ostrzegania, które powinny, o ile w ogóle, informować o sowieckich rakietach radzieckich tak szybko, jak to możliwe. Stacje te były połączone specjalnymi liniami komunikacyjnymi z głównym dowództwem Dowództwa Strategicznego Sił Powietrznych w Nebrasce, bazami Sił Powietrznych, bazami rakietowymi i Dowództwem Obrony Powietrznej Stanów Zjednoczonych na kontynencie północnoamerykańskim w Wyoming..
Kiedy więc 24 listopada 1961 r. Komunikacja z dowództwem lotniczym i stacjami radarowymi została nagle przerwana, rozpoczęła się prawdziwa panika. Wyglądało na to, że te stacje zostały nagle usunięte z powierzchni ziemi..
Próbowali skontaktować się ze stacjami za pośrednictwem linii zapasowej - jest to bezużyteczne. Próbowałem nazwać zwykłe telefony miejskie - długie dźwięki i brak odpowiedzi.
Logiczne wyjaśnienie tego wszystkiego może być tylko jedną rzeczą - Związek Radziecki zbombardował wszystkie stacje radarowe, a jednocześnie dowodził obroną powietrzną, a to najwyraźniej jest pierwsza fala śmiertelnych ataków, po których może nastąpić koniec świata. Załogi strategicznych bombowców B-52 w całej Ameryce zajęły miejsca w swoich samolotach. Przez następne 12 minut USAF czekało na rozkaz rozpoczęcia globalnej eksterminacji rasy ludzkiej.
Na szczęście dla przyszłych pokoleń jeden z B-52 był już w powietrzu i właśnie przelatywał nad jedną z tych stacji radarowych. Zamiast rzekomych palących ruin zobaczył zwykły spokojny krajobraz z radarem w zwykłym miejscu. Pilot natychmiast zgłosił to tam, gdzie powinien być, i wszyscy się uspokoili..
I tak się stało: z jakiegoś śmiesznego technicznego powodu, absolutnie wszystkie linie telefoniczne łączące statki powietrzne ze wspomnianymi bazami i stacjami, w tym awaryjne i cywilne, były obsługiwane przez tę samą stację przekaźnikową znajdującą się w Kolorado. Tamtej nocy zdarzył się wypadek i wszystkie możliwe linie komunikacyjne między tymi, w których rękach były bronie jądrowe, a tymi, którzy mogli rozkazać ich nie używać, zostały zerwane.
3. Dowództwo obrony powietrznej w Ameryce Północnej (NORAD) informuje Amerykę o końcu świata
System alarmowy jest zwykle używany do ostrzegania obywateli o zbliżającym się niebezpieczeństwie, takim jak huragan lub tornado. W Stanach Zjednoczonych taki system powstał w latach zimnej wojny w przypadku ataku nuklearnego ze strony Związku Radzieckiego. Była testowana w każdą sobotę, wysyłając bezsensowne wiadomości teletype do wszystkich amerykańskich stacji radiowych - tylko po to, by sprawdzić, czy istnieje połączenie i wszystko działa. Była to powszechna praktyka i nikt nie zwracał szczególnej uwagi na te wiadomości, dopóki ...
20 lutego 1971 r., O godzinie 9:33, zwykły cywilny radiotelefon radiowy Weyland Eberhard, rozpraszając się, uruchomił system alarmowy, a nie komunikat, który nastąpił. Zamiast słów „To jest tylko test”, NORAD wysłał chłodny przekaz przez miasta i wioski Ameryki, że za kilka minut sam prezydent zamierza przemówić do narodu.
W rozumieniu przeciętnego Amerykanina podczas zimnej wojny, był tylko jeden powód, dla którego prezydent mógł włamać się do ulubionych z milionami pokazów z pilną wiadomością. To może oznaczać tylko jedno: bomby atomowe już lecą z Rosji.
Gospodarze radiowi w całym kraju powtórzyli zapowiedź mistycznej sytuacji awaryjnej, ludzie rzucili się, by wezwać rodzinę i przyjaciół, wypowiedzieć wszystkie słowa w przypadku końca świata i poprosić się nawzajem o przebaczenie za wszystkie grzechy.
Pracownicy NORAD zdali sobie sprawę z tego, co się stało, niemal natychmiast, ale pomimo wszystkich desperackich wysiłków, aby anulować alarm, przez długi czas nie mogli znaleźć kodu niezbędnego do uspokojenia komunikatu anulującego. Przez około 45 minut naród przygotowywał się na nieuniknioną śmierć.
W końcu kod został znaleziony, komunikat o błędzie został wysłany i wszyscy odetchnęli z ulgą..
W tej historii było inne poważne niebezpieczeństwo. Faktem jest, że ZSRR i Stany Zjednoczone ściśle śledziły się nawzajem za jakiekolwiek oznaki możliwego ataku nuklearnego. Jeśli, na przykład, Amerykanie nagle, bez żadnego powodu, popchną swoich obywateli do schronów bombowych, w Rosji będą mogli łatwo uznać to za znak nieuprzejmych intencji i odpowiednio zareagować. Jeśli więc panika potrwa trochę dłużej, wszystko może naprawdę bardzo smutno..
4. Wirtualna wojna jest podejmowana dla przerażającej rzeczywistości.
Ta historia rozpoczęła się 9 listopada 1979 r. O 9 rano. Jeden z niższych rangą oficerów sił powietrznych usiadł przy komputerze i pobrał program treningowy, który symulował wystrzelenie tysięcy radzieckich pocisków nuklearnych. Naturalnie ku Ameryce.
Oficer nie wiedział, że ten komputer jest podłączony do centralnej jednostki dowodzenia sprzętem obrony powietrznej. Kiedy uruchomił swój program, komputery od NORAD do Pentagonu zaczęły informować, że wszystkie rosyjskie bomby atomowe były w drodze do Ameryki. „Byli absolutnie pewni, że rakiety już tu będą” - wspomina senator Charles Percy..
W każdym miejscu startu rakiet w Ameryce wysyłano wiadomości o ataku i rozkazie przygotowania się do startu. Samoloty wojskowe zaczęły latać w powietrze, przygotowując się do zestrzelenia sowieckich bombowców. Prezydenckie centrum dowodzenia powietrzem było gotowe do wysyłki i nie mogło wystartować tylko dlatego, że nikt nie mógł znaleźć Jimmy'ego Cartera.
Na szczęście dowódca NORAD postanowił jeszcze raz sprawdzić rzeczywistość sowieckiego ataku, zanim dał zielone światło i uczynił Armageddon. Zadzwonił do stacji radarowych i zapytał, co tam się dzieje. Poinformowali, że nie zaobserwowano niczego podejrzanego i wszystko było czyste..
Wielkie szczęście, że tego dnia nawet telefony działały dobrze.
5. Rosja akceptuje eksperyment naukowy na początku trzeciej wojny światowej
25 stycznia 1995 roku naukowcy z Norwegii wystrzelili całkowicie nieszkodliwą rakietę, aby zbadać zorzę polarną. I chociaż zimna wojna skończyła się już kilka lat temu, kiedy rosyjski radar zarejestrował coś podobnego do amerykańskiego pocisku balistycznego, zaczęła się panika.
Zgodnie ze scenariuszem opracowanym dla takiego przypadku, ówczesny prezydent Borys Jelcyn miał 10 minut na rozwiązanie problemu strajku odwetowego przeciwko Stanom Zjednoczonym. Jak wiadomo, rosyjski prezydent zawsze nosi ze sobą nuklearną teczkę z tajnym kodem, za pomocą której w każdej chwili może zorganizować dzień zagłady. To był pierwszy raz, kiedy sprawa została otwarta..
Na szczęście Jelcyn nie mógł uwierzyć w rzeczywistość zagrożenia i nie spieszył się z naciśnięciem czerwonego przycisku. Kilka minut później doniesiono, że rakieta wpadła do oceanu, nie wyrządzając nikomu krzywdy.
Później okazało się, że norwescy naukowcy przez trzy tygodnie ostrzegali o planowanym uruchomieniu 30 krajów, w tym Federacji Rosyjskiej. Ale ta informacja została zignorowana..