Strona główna » Bohaterowie » Dwa razy wokół Ziemi

    Dwa razy wokół Ziemi

    Od 20 roku życia Jewgienij Gwoziew czytał o Francuzie, który zbudował jacht i wyruszył w podróż dookoła świata. W jego głowie zapanowała myśl, by w jakikolwiek sposób ominąć Ziemię. Sam i wraz z zespołem przekroczył Kaspian ponad 50 razy, ale nie pozwolono mu „przejść” do oceanu, obawiając się, że zejdzie w pierwszym zagranicznym porcie. Pozwolenie na wyjazd za granicę musiało czekać 15 lat. W tym czasie nawigator przeszedł już na emeryturę, ale mimo swojego wieku i braku funduszy postanowił spełnić marzenie swojego życia - opłynięcie.

    Pierwszy na świecie

    Widział jacht nadający się na taką wycieczkę w programie „Pole cudów”, gdzie statek został wystawiony jako super nagroda. Na szczęście fortuna tym razem była po stronie Eugene'a: ​​udało mu się wynegocjować z właścicielem firmy zapewnienie pontonu rekreacyjnego do wynajęcia, aw 1992 r. Wyruszył w swoją pierwszą solową podróż dookoła świata.

    Gdy tylko statek opuścił port, rozpoczęła się seria przygód. Niektórzy z nich czekali na ponton „Lena”, podczas gdy statek płynął z Grecji do Włoch. W nocy wybuchła wichura. Kapitan chciał wrócić i zakotwiczyć, ale zamiast tego zrobił zły kurs i wylądował w Albanii. Podczas kontroli statku straż graniczna zabrała wszystkie pieniądze. Po tym zdarzeniu postanowiono zejść na ląd.

    My, ludzie, musimy zrobić coś w życiu, którego nie wstydziłbym się powiedzieć dziecku: mam za plecami dwa światła dookoła świata i nie waham się rozmawiać o dzieciach w wieku szkolnym, studentach i ich wnukach pływających.

    Zanim dotarł do Las Palmas, Jewgienij Gwoziew stracił 22 kilogramy i miał awitaminozę. Dalej ścieżka biegła przez Kanał Panamski, Ocean Spokojny, Australię i Ocean Indyjski. Przekraczając go, spotkał się z somalijskimi piratami. Zabrali wszystko z jachtu, w tym jedzenie i inne rzeczy. Początkowo chcieli po prostu wrzucić kapitana do oceanu, a potem wylądowali na brzegu i chcieli go zastrzelić, ale kiedy mówił, kim jest i skąd pochodzi, i dlaczego potrzebował tych lub innych leków z apteczki, którą Somalijczycy przejęli, piraci zmienili się wciąż zostawił go przy życiu. 19 lipca 1996 Gvozdev wrócił do Noworosyjsku.

    Drugi na świecie

    W ciągu zaledwie kilku lat 65-letni emerytowany żeglarz postanawia, że ​​został w domu i rozpoczyna przygotowania do drugiej podróży dookoła świata. Do jego realizacji Gvozdyev ma możliwość zabrania kanadyjskiego jachtu. Ale nie chcąc orać mórz pod obcą flagą, zaczyna budowę jachtu Said na balkonie własnego mieszkania. Na początku marca 1999 r. Opuścił jacht z balkonu i zawiózł go do doku, aby dokończyć ostatnie prace. 17 maja 1999 r. Na sztucznym statku o długości 3,7 m Gvozdyov rozpoczyna swoją drugą podróż dookoła świata..

    Jacht musi być zaprojektowany przez nasz mózg, zbudowany z nami, zacznij od naszego portu, pod naszą flagą.

    Przez sześć miesięcy przekraczał Morze Czarne, Marmara, Morze Egejskie, Morze Jońskie i Morze Śródziemne, udał się na Gibraltar i dotarł do Las Palmas. W Gibraltarze jacht wreszcie otrzymał GPS - prezent od angielskich żeglarzy. Następnie trasa wiodła przez Rio de Janeiro, Buenos Aires, Rio Gallegos, słynące ze złych burz, Cieśniny Magellana, Ameryki Południowej, Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego.

    Tym razem nie było spotkania z piratami, ale było mnóstwo przygód: ​​podczas przekraczania Atlantyku podczas polowania miecz roztrzaskał stępkę; na drodze z Chile do Tahiti była susza i przez 3 miesiące musiałem siedzieć na diecie wodnej i zamiast 4 litrów dziennie spędzać tylko półtora roku. 10 lipca 2003 r. Jacht „Said” dotarł do portu Machaczkała.

    Niedokończony na całym świecie

    Mniej niż kilka lat, ponieważ Evgenia Gvozdeva ponownie zaczyna przyciągać morze. Bez wahania niestrudzony nawigator zaczyna przygotowywać się do trzeciej podróży dookoła świata. Na jachcie o specjalnej konstrukcji „Getan II” 19 września 2008 roku 74-letni kapitan ponownie udaje się w morze.

    Udaje mu się przeprawić przez Morze Czarne i dotrzeć do włoskiego wybrzeża, w regionie, z którym ostatnio się kontaktuje. Po kilku tygodniach ciszy znaleziono jacht na wybrzeżu, na południu Włoch, a ciało jej kapitana Evgeny Gvozdeva znaleziono niedaleko, z głęboką raną na głowie. Przypuszczalnie nie do pogodzenia z obrażeniami życiowymi, które otrzymał podczas silnej burzy u wybrzeży Neapolu. I jak przystało na prawdziwego żeglarza, zginął na morzu.

    Następny artykuł
    Dwie głowy są lepsze