Atak rosyjskich zmarłych
Atak Zmarłych na Osovec plasuje się na pierwszym miejscu w nominacji „Rosyjska potęga wojskowa, w porównaniu z 300 Spartanami 300 dziewczynami”. Nawet w Port Arthur, Sewastopol i Stalingrad nie było nic takiego - wciąż walczyli tam prawdziwi ludzie, a obrońcy z Osovitsa kontynuowali walkę, będąc technicznie martwymi. Śmierć nie jest powodem do porzucenia ataku ...
Niemcy nałożyli Oovitz, fortecę i ważny węzeł komunikacyjny pokrywający flanki dwóch rosyjskich armii jednocześnie, we wrześniu 1914 roku. Mówiąc dokładniej, nie oblegali, ale próbowali wziąć 40 batalionów piechoty przeciwko rosyjskiemu pułkowi z nalotu, przytłaczającą przewagę w artylerii wywiezionej z Królewca, „Co jest, żeby zepsuć tych Rosjan?”. Burza trochę zawiodła. Potem znowu się nie powiodło. I więcej. I więcej. Gdy Rosjanie kontratakowali i zaczęli zagrażać pozycjom polowym niemieckiej artylerii Karłuszki (piękny przydomek Niemców z rosyjskiej militarnej propagandy wojskowej, bo mój gust jest znacznie lepszy niż „Fritza”), w końcu przestałem rozumieć, kto kogo oblega i pośpiesznie wycofuje, powołując się na nieregularne żelazka uciekaj mleko. Kampania we Francji nie została jeszcze rozwiązana, a Karushka miała nadzieję, że po skończeniu Francuzów będą mogli zaatakować front rosyjski z całą swoją potworną mocą, a zatem na razie wycofali się.
Nemchur dokonał drugiej próby ataku w lutym 1915 r., Z całą dokładnością oczekiwaną od Niemców. Wojna zyskała charakter pozycyjny, stało się jasne, że nie ma już przełomów i błyskawic, więc możesz robić to, co Niemcy robią najlepiej - zebrać kilka armat najbardziej złego kalibru i zacząć strzelać do nich w nieszczęsny rosyjski fort, złośliwie chichocząc i głaszcząc nikczemne wąsy. Poza zwykłymi broniami, dużymi działami, naprawdę dużymi działami i pieprzonymi ogromnymi działami, Niemcy wyciągnęli czterech Big Berthów pod Osovyts, pełnych ekwiwalentów Gwiazdy Śmierci w realiach pierwszej wojny światowej. Czysto dla kontekstu - kiedy „Bert” zaczął strzelać do fortów Liege, belgijski garnizon, który bronił się obronnie, nagle zdecydował, że całkowicie spełnił swój obowiązek wobec ojczyzny i uciekł.
Ponieważ ogień „Big Bertha” (czterech „Big Burt”) nie jest piekłem, jest gorzej. Muszle o masie 900 kilogramów przełamały betonowe podłogi, zamieniając fortyfikacje w pył, ludzie zostali zmiażdżeni betonem, ludzie dusili się kurzem, ludzie dosłownie oszaleli z nieznośnego dudnienia. Ale oprócz „Berta”, moździerze Skody (pociski mają tylko 400 kilogramów) i mniejsze działa, a także samoloty zbombardowały fortecę, pracowały na Osowicach. W fortecy wszystko płonęło. Wszystko wędzone. Smog był taki, że obrońcy nie mogli odróżnić dnia od nocy. Dowództwo rosyjskie, zdając sobie sprawę, że nawet bohaterstwo ma limit, poprosiło garnizon, aby zatrzymał się na kolejne 48 godzin. W końcu, nawet jeśli beton multimetrowy rozpadnie się na pył, czego można wymagać od ludzi z kości i mięsa?
Twierdza odpowiedziała: „To prawda!”. Trwało to przez kolejne sześć miesięcy, pomimo faktu, że w pierwszym tygodniu ostrzału złe niemieckie carlany wystrzeliły 250 000 pocisków, nie licząc bomb, granatów i bezsilnych nieprzyzwoitości. Rosjanie mają tego dość, a nasi żołnierze robili to, co zawsze robili, gdy Niemcy je dostali. Zorganizowali kilka kontrataków, uszkadzając Wielkie Berthy ogniem artylerii. Czy kiedykolwiek widziałeś twarz noworuskiego gangstera, który właśnie kupił lśniący, drogi Mercedes, a potem nagle na światłach wpadł do niego dziadek z „zaparciem”?
To była twarz Carlosa. Mogliby wiele wybaczyć. Prawie wszystko. Wszystko z wyjątkiem ataku na Greatest Cannons Krupp. I naprawdę, poważnie, rozgoryczone oczy. „Zabijemy cię za to!” - syknął Karluszki, już strzelając w fortecę szereg pocisków wystarczających, by zrównać z ziemią całą Belgię i Liechtenstein. Rosjanie w odpowiedzi śmiali się. „Naprawdę cię zabijemy!” Rosjanie śmiali się jeszcze mocniej.
I na próżno.
6 sierpnia o 4 rano Niemcy rozstawili 30 baterii broni chemicznej. Toksyczne gazy, mieszanina bromu i chloru. Oddychając w wystarczającej ilości, najpierw rozłupujesz kawałki, plujesz krwią, wypluwasz płuca, a potem twoja twarz jest oszpecona straszliwym oparzeniem chemicznym, a potem umierasz w straszliwych skurczach duszności, nie mając siły nawet poprosić kogoś, żeby cię zastrzelił. Teraz te magiczne aromaty z kolekcji z 1915 r. Są zabronione, ponieważ nawet kwaterowanie żywym spalaniem jest o wiele bardziej humanitarną śmiercią. Ale w pierwszej wojnie światowej nie było zakazów, a poza tym Niemcy byli tak przytłoczeni oporem obrońców Osovitza, że mimo wszelkich zakazów wykorzystają ten morderczy sadystyczny sad..
Chcieli zabić Rosjan. W agonii. I dostali to.
Po czekaniu na piękny wiatr, carlushki otworzyły żurawie na butlach gazowych i po kilku minutach w powietrzu utworzyła się gęsta ściana chemicznej mgły. Potem ściana popłynęła w kierunku fortecy, trawa wokół niej natychmiast zmieniła kolor na żółty, liście zwinęły się i opadły, nieszczęśliwe ptaki spadły z nieba za pomocą konwulsyjnych tusz. Wszystko zmieniło się na żółte, wszystko spadło, wszystko umarło z powodu działania trucizn, na początku sierpnia listopad nagle zbliżył się do Osovyts. Czy wiesz, jak w filmach fantasy widać inwazję zła wylewającą się z ziemi? IT.
Celem ataku była tak zwana pozycja Sosninskaya, broniona przez cztery firmy do tego czasu. Trzy pierwsze firmy zmarły całkowicie, w ostatniej firmie przeżyło około czterdziestu ludzi, którzy byli poza kliniczną śmiercią, ledwo odróżniając rzeczywistość od przedśmiertelnych halucynacji i przeżywając swoje ostatnie chwile, stopniowo ulegając potwornej potworom potwornych trucizn. Zaczepili się, zwymiotowali krwią, byli poza.
Po oczekiwaniu na przejście jadowitej ściany Niemcy zaatakowali pozycję z całkowitą złożonością TYSIĄCÓW RODZINNYCH żołnierzy. Chociaż słowo „zaatakowany” było zbyt silne, przygotowywali się do jego podjęcia, zdając sobie sprawę, że nie ma ocalałych. Szli prawie w tempie chodzenia, nawet potężna artyleria pańszczyńców milczała, a niewielka część ocalałych załóg opamiętała się i bez zastanowienia strzelała. Niemcy wspięli się na pierwszą linię okopów, przeszli przez drugą linię, dobrze nakarmieni, spokojni, pewni siebie, trochę zaskoczeni tym, jak długo walczyli na tych zerwanych, okaleczonych fortyfikacjach, a potem resztki trzynastej kompanii 226. pułku Żemlyańskiego przeszły do kontrataku. Z okaleczonymi oparzeniami, martwymi twarzami. W przesiąkniętej krwią tunikie. Zadławienie, kaszel i plucie kawałkami mięsa. Wycie z nieznośnego bólu, zaczepianie, drżenie jak u opętanego przez diabła. Konwulsyjne. Syczenie. Pulsująca krew płucna przez zęby. Rozbijając krew bezpośrednio na twarze wrogów.
Poszli do bagnetu. Czterdzieści rosyjskich martwych. Na skraju śmierci. Za progiem śmierci. Czując, że nie ma z nimi Boga i prowadzi ich tylko czekający diabeł. Czterdzieści rosyjskich zabitych uderzyło w bagnety siedem tysięcy Niemców.
Biegli - nie jak tchórze, ale jak ludzie, którzy widzieli przed nimi to, czego żywa osoba nie powinna widzieć. Biegli bez wyczuwania stóp, nie widząc ziemi, niczego nie widząc. Opięli się na drucianych barierach i powiesili na nich z workami podartego ciała, wpadli do okopów i złamali nogi, zostali porwani na kawałki przez muszle oddychającej artylerii fortecy. Krzyki oficerów, strajki, strzały - nic nie mogło powstrzymać żywych jednostek niemieckich w obliczu odrodzonego Rosjanina. To nie był już słynny rosyjski bohaterstwo - był to satanizm. Niemcy odmówili walki z satanizmem.
Twierdza Karluszka nie została w rezultacie wzięta, ponieważ złamała się na etapie projektowania dział strzelających wodą święconą. Wieczna chwała rosyjskim bohaterom i ich dobremu rogatemu przyjacielowi, który podniósł rosyjską kompanię do ataku z grobu!