Strona główna » Przestrzeń » Najbardziej brutalne grupy przestępcze ZSRR

    Najbardziej brutalne grupy przestępcze ZSRR

    W najbardziej zaawansowanym i uczciwym kraju na świecie nie może być przestępstwa. Przynajmniej na papierze. W oficjalnych oficjalnych doniesieniach do lat 70. ubiegłego wieku definicja „morderstwa”, „kradzieży”, „rabunku”, a już na pewno nie mówienia o „mitycznych” gangach przestępczych, praktycznie nie została spełniona. Jednak poza oficjalnymi raportami, gangi kwitły i rozwijały się we wszystkich republikach Kraju Sowietów. Czarny kot, Tyap-Lyap, Medycy - dziś opowiem wam o najsłynniejszych i najbardziej brutalnych grupach przestępczych ZSRR. 

    • Czarny kot

      W ciągu zaledwie trzech lat istnienia „Czarny kot” stał się legendą. Ivan Mitin, przywódca brutalnych najeźdźców, nie poprzestał na niczym, aby osiągnąć cel. Po raz pierwszy Moskwa usłyszała o Czarnym Kocie w lutym 1950 r., Kiedy rabusie zastrzelili oficera śledczego, który postanowił zapobiec kradzieży w sklepie sam. Przed zimą 1953 r. Gang dokonał serii brutalnych i śmiałych nalotów - bandyci nie wahali się użyć swojej broni, było wiele ofiar. Z głupoty dostałem „Czarnego Kota”: jeden z członków gangu kupił beczkę piwa na ulicy i dokonał bezpłatnej dystrybucji, co przyciągnęło uwagę oficera z CID, który przypadkowo wpadł w tłum. Podążali za hojnym obywatelem, co pozwoliło mu dotrzeć do innych członków grupy przestępczej. Przywódcy gangów zostali skazani na karę śmierci, inni ukryli się w odległych obozach.

    • Tyap-Lyap

      Tyap-Lyap pochodzi z Kazania z małej grupy sportowców, którzy mieszkali w pobliżu zakładu Teplokontrol. Zmęczony bezsensownymi walkami z facetami z innych obszarów, lider grupy, Zavdat Hantimirov, zdecydował, że nadszedł czas na zarabianie pieniędzy. Tak powstała jedna z najbardziej brutalnych zorganizowanych grup przestępczych Związku Radzieckiego: w związku z Tyap-Lyapem miały miejsce niezliczone zabójstwa kontraktowe i rabunki. W szczytowym momencie rozwoju zorganizowanych grup przestępczych było 300 aktywnych członków - mała armia zbirów, gotowa na wszystko, by otrzymać rozkazy i pieniądze. Dopiero w 1980 r., Po schwytaniu lidera Zavdat Khantemirova i jego wspólnika Iskandra Tazetdinova, gangowi udało się zerwać.

    • Biały krzyż

      Ponad połowa członków tego dziwnego gangu Leningradu z powodzeniem połączyła grabież i służbę na policji. Zorganizował obręb „Białego Krzyża” Arkady Makeew. Zrozumienie zasad pracy działu dochodzeń kryminalnych pozwoliło przestępcom na śmiałe, nieoczekiwane ataki na duże sklepy, a nawet samochody kolekcjonerskie. Ani jeden przypadek „Białego Krzyża” nie był kompletny bez śmierci, krwawa ścieżka dotarła do zorganizowanej grupy przestępczej. Makeeva została podsumowana przez nadmierną pewność siebie: poszedł na kolejny rabunek w samochodzie z pełnym bagażnikiem broni i antyradzieckimi plakatami. Przywódca grupy został zatrzymany podczas regularnego sprawdzania dokumentów, zajrzał do bagażnika - a potem skończyła się historia Białego Krzyża.

    • Wykonawcy gościnni

      Cały gang składał się z dwóch osób, Jurija Kazakowa i Vadima Sidorowa. „Gościnni wykonawcy” rozpoczęli swoją kryminalną podróż z Kijowa. W sierpniu 1971 r. Najeźdźcy zabili policjanta, aby zdobyć zdobytą broń i wyruszyć w podróż po kraju. W ciągu następnych dwóch lat Kazakow i Sidorow odwiedzili praktycznie każdą republikę Związku Radzieckiego. Poważni uralscy bandyci, którzy zostawili po sobie wiele trupów, złapali w pociągu w 1973 r. Za banalny czek paszportowy. „Gość wykonawcom” udało się wyskoczyć z okna przedziału z pełną prędkością, ale tylko Sidorow mógł uciec - Kazakow skręcił nogę. Miesiąc później aresztowano drugiego „gościa”. Obie otrzymały karę śmierci. 

    • Sanitariusze

      Członkowie zorganizowanej grupy przestępczej Rostów przed najazdem byli przebrani za lekarzy i sanitariuszy - była to prosta, ale jak się okazało skuteczna taktyka. Z rabunków w małych sklepach „sanitariusze” stopniowo przechodzili do napadów z bronią w ręku, zabójstw kontraktowych i sprzedaży nielegalnych narkotyków. Był to ostatni punkt, który był słabym punktem zorganizowanej grupy przestępczej w Rostowie: śledczym udało się dotrzeć do handlarza po śmierci Zafasa Bartsissa, który wykonał brudną robotę dla „sanitariuszy” z rąk swoich zależnych klientów. Bartsiss rozpadł się dość szybko i cały gang został zatrzymany bez zwłoki. Przywódcy otrzymali najwyższą miarę, inni „wysiedli” z bardzo długimi karami więzienia.