Ekstremalna medycyna Tim Fried
Po kilku latach temu, na czele 45-letniego Amerykanina Tima Frieda, załamała się szalona myśl - próba rozwinięcia odporności na jad węża,Wyrażenie „nie zabija cię, czyni cię silniejszym” stało się dla niego głównym mottem życia. Od tego dnia zamienił piwnicę swojego domu w Milwaukee w terrarium z trującymi gadami, które okresowo pozwala sobie na ugryzienie..
Tim nazywa swoje eksperymenty „immunoterapią trucizną”. Zaczął od małych dawek trucizny z kłów węża, które wstrzyknął do krwiobiegu. Stopniowo Tim zaczął zwiększać dawkę. Wkrótce postanowił przejść do ciężkiej praktyki i sprawdzić, ile przeciwciał na truciznę rozwinęło jego ciało i czy w ogóle działało, regularnie wracając do jaskini niebezpiecznym złym duchom, aby go ugryźć.
Potrzebujesz bardzo wysokiego poziomu wysiłku umysłowego, aby zebrać się i ugryźć. Wstrzykiwanie trucizny to jedna rzecz, ale pozwolenie na ukąszenie jadowitego węża to inna sprawa..
Pomysł, aby stworzyć odporność na śmiertelne trucizny, w końcu przerodził się w pomysł pomocy naukowcom, którzy wypróbowali wszystko na własnej skórze, by stworzyć szczepionkę przeciwko truciźnie, która mogłaby pomóc 125 000 ludziom, którzy umierają co roku przed jadowitymi wężami. Kierując się tym pragnieniem, Tim znowu i znowu udawał się do węży. Według niego już ponad 100 węży już w to wbiło, w tym czarna mamba, której trucizna powoduje śmierć po 20 minutach. Na dowód tego, przechwytuje proces gryzienia w kamerze i przesyła zdjęcia do sieci..
Kiedy ludzie widzą moje eksperymenty, zazwyczaj nie wstydzą się wyrażeń z nadmiaru uczuć i pytają, czy umrę. Ale zdjęcia potwierdzają, że mam odporność. Tylko w ten sposób ludzie mogą w to wierzyć, a samorozwój odporności jest naprawdę realny..
Tradycyjnie, do produkcji szczepionek, badacze eksperymentują na zwierzętach takich jak koń lub owca. Zabierają truciznę z węża, rozcieńczają ją i wstrzykują do eksperymentu. W przypadku Tima on sam stoi w miejscu tego eksperymentalnego „królika”, zmuszając w ten sposób organizm do stworzenia mechanizmu ochronnego.
W 2001 r. Spotkanie z dwoma dzikimi kobrami prawie położyło kres szalonym eksperymentom, a nawet samemu Timowi. Zwykły śmiertelnik pożegnałby się po takim spotkaniu ze światem, krewnymi i wszystkim, co zostało nabyte przez przepracowanie, dosłownie w 15 minut, ten sam facet wyszedł z dwugodzinnym paraliżem i guzem. Niemniej jednak konieczne było wypompowanie śmiertelnej trucizny za pomocą antidotum, ale, co zaskakujące, miała znacznie mniejszą objętość. Dla Tima był to główny dowód, że wszystkie jego szalone doświadczenia nie są daremne..