Strona główna » Historia » Żart cara

    Żart cara


    Za dokładność tej historii nie możemy ręczyć. Ale humor tkwiący w epoce Piotra Wielkiego i Katarzyny Drugiej z pewnością brzmi w nim ...
    Katarzyna miała zwyczaj: przed wydaniem dekretu zwróciła się do archiwów wielkiego przodka, gdzie częściej niż wcześniej były jego myśli na ten temat. Czasami wystarczyło je trochę poprawić lub dodać do nowej sytuacji..
    Początek tej historii sięga porażki Piotra ze Szwedami w Narwie, gdzie Rosjanie stracili prawie wszystkie działa. Piotr siedział przygnębiony w Nowogrodzie, kierując tam budową struktur obronnych i nie wiedząc, jak walczyć, gdyby wpadł na przeciwnika - i najprawdopodobniej wróci. Żelazne rośliny Demidowa na Uralu nie były jeszcze śladem; a ci, którzy pozostali po ojcu Aleksieja Michajłowicza, oddali żelazo broni kotowi, który płakał.
    I jakoś rano królowi mówi się, że pewien mężczyzna w mieście, ubrany źle i, jak się wydaje, na drodze, chce go zobaczyć, ale powiedz kilka cenionych słów.

    Cóż, wtedy moralność była prosta: jeśli chcesz, powiedz; powiedział dobrze, altyn dał, nie - uderzył w głowę. Podsumowują, że niewiele pod oczami cara wygląda dokładnie paskudnie, a on wygwizdał króla u jego stóp:
    - Chcę, łaskawy, pomóc twoim kłopotom. Wiem, że straciłeś swój strój na broń i zastanawiasz się, skąd wziąć nowy pistolet..
    - To prawda, król odpowiada, ale jak możesz pomóc? Rozumiem, a teraz nie mogę pomóc.
    - I przynieśli mi szklankę, wypiłem ją i jestem jej winien, umieram na kaca, nie mam pieniędzy.
    Król rozkazuje mu dać mu wino, a on mówi:
    - Cóż, spójrz, jeśli Twój kubek jest bezczynny, to jest dla ciebie drogie! Baska płaci!
    - I nie boję się tego, taka jest słabość w ciałach. Ale miej miłosierdzie, daj mi drugiego - za odwagę, bo chcę ci powiedzieć coś niesłychanego, zuchwałego, ale wielkie zbawienie dla ciebie.
    Dali mu kolejną filiżankę, dmuchnął w nią i jej, jego oczy rozbłysły, a on, krzyżując się i szepcząc do władcy:
    - Więc słuchaj: rzucając, ty, królu, dużo. Przez setki lat gromadziły się dzwonnice dzwonów. Jeśli Szwed przyjdzie, usunie te dzwony i zabierze je - tak właśnie zrobił w trudnych chwilach. I zdejmijmy ich sami, wylejmy z nich broń i pokonajmy wroga: Bóg kocha silnych! I jak go pokonać, a Bóg wszystko zwróci.
    Taka myśl przemknęła przez samego Petera, ale wydawała się być całkowicie bolesna: a gdyby nie wpadła w urazę wobec ludzi, czy musiałbyś walczyć z nim zamiast ze Szwedem? Ale ci żebracy, którzy wydawali się Piotrowi posłannikowi Bożemu i przekonywali go. Przyznał mu tyle samo trzech altyn, ucałowawszy odurzającego zająca. A potem napisał dekret: stopić dzwony w armaty nie tylko w Nowogrodzie, ale w całej Rosji. Następnie w bitwie pod Połtawą Szwedzi zostali pokonani z tych, którzy byli przepełnieni, nie bez pomocy tego pijaka, armaty.
    A ten na tej carskiej monecie, pod którym nikt nie ośmielił się pożyczyć, zerwał się, aby wyruszyć z Piotrem do pierwszych kupców w Nowogrodzie. Ale zaraz po śmierci Piotra miejscowi święci mężowie jego i jego rodziny okrutnie zalali Wołchow ...

    Od tego czasu minęło 60 lat, a już do królowej Katarzyny są wysłannicy kapłaństwa nowogrodzkiego. I pobili ją brwią: „Twój przodek Piotr Aleksiejewicz raczył wylać nasze dzwony na armaty dla zwycięstwa nad Szwedami, a potem obiecał je zwrócić. Tak, nigdy nie wrócił. Czy twoja królewska łaska raczyła spełnić jego obietnicę?”
    Katarzyna, jak to było w jej zwyczaju, zapytała, czy w tej sprawie nie było żadnych reskryptów Piotra.?

    Natychmiast wykopała prośbę swoich czasów od tych samych mnichów nowogrodzkich i jest na nią taka rezolucja: „A x ... nie potrzebujesz mnie?” I podpis: „Peter”. Następnie królowa wzięła pióro i napisała delikatnym piórem: „Ja, jako kobieta, nie mogę ci nic zaoferować”. I dała ten papier oszołomionym księżom ...