Strona główna » Miasta i kraje » Rów Mariana to „Dno Ziemi”.

    Rów Mariana to „Dno Ziemi”.


    Rów Mariana jest najgłębszym miejscem na naszej planecie. Ta absolutna głębokość otrzymała swoją nazwę dzięki położonym w pobliżu Mariana Wyspom. Całe obniżenie rozciągało się wzdłuż wysp na półtora tysiąca kilometrów i miało charakterystyczny profil w kształcie litery V. W rzeczywistości jest to powszechna szczelina tektoniczna, miejsce, w którym płyta pacyficzna znajduje się pod płytą filipińską, tylko Rów Mariana jest najgłębszym miejscem tego rodzaju. Jego stoki są strome, średnio około 7-9 °, a dno jest płaskie, o szerokości od 1 do 5 km i podzielone przez progi na kilka zamkniętych sekcji. Ciśnienie na dnie wykopu Mariana sięga 108,6 MPa - to ponad 1100 razy więcej niż zwykłe ciśnienie atmosferyczne.!

    Pierwszymi, którzy odważyli się rzucić wyzwanie otchłani, byli Brytyjczycy - już w 1872 r. Trójmasztowa korweta wojskowa „Challenger” ze sprzętem żeglarskim została przebudowana na statek oceanograficzny do prac hydrologicznych, geologicznych, chemicznych, biologicznych i meteorologicznych. Jednak pierwsze dane na temat głębokości rynny Mariany uzyskano dopiero w 1951 r. - zgodnie z dokonanymi pomiarami, głębokość obniżenia została określona na 10 863 m. Następnie najgłębszy punkt rowu Mariana nazwano „Challenger Deep”. Trudno sobie wyobrazić, że w głębi koryta maryjskiego łatwo zmieści się na najwyższej górze naszej planety - Everest, a ponad nią będzie ponad kilometr wody..

    Następujący naukowcy z Mariana Trench byli już radzieckimi naukowcami - w 1957 r., Podczas 25 podróży radzieckiego statku badawczego Vityaz, nie tylko zadeklarowali maksymalną głębokość depresji równą 11 022 m, ale także stwierdzili istnienie życia na głębokości ponad 7000 metrów , tym samym obalając pojęcie niemożliwości życia na głębokości ponad 6000–7 000 metrów.

    23 stycznia 1960 r. Przeprowadzono pierwsze i jedyne nurkowanie człowieka na dnie głębokiego rowu morskiego w Marianie. Tak więc jedynymi ludźmi, którzy byli „na dnie Ziemi” byli porucznik amerykańskiej marynarki wojennej Don Walsh i badacz Jacques Picard.

    Podczas nurkowania były chronione opancerzonymi, o grubości 127 milimetrów, ścianami batyskafu zwanego „Triestem”. Batyskaf został nazwany na cześć włoskiego miasta Triest, w którym przeprowadzono główne prace nad jego powstaniem. Według instrumentów na pokładzie Triestu, Walsh i Picard spadli na głębokość 11 521 metrów, ale później ta liczba została nieznacznie skorygowana - 10 918 metrów.

    Nurkowanie trwało około pięciu godzin, a wzrost trwał około trzech godzin, naukowcy pozostali tylko 12 minut na dole. Ale tym razem mieli dość, by dokonać sensacyjnego odkrycia - na dnie znaleźli płaską rybę do 30 cm wielkości, podobną do flądry.

    Badania z 1995 r. Wykazały, że głębokość rowu Mariana wynosi około 10 920 m, a japońska sonda „Kaik”, która została opuszczona do Otchłani Challengera 24 marca 1997 r., Zanotowała głębokość 10 911,4 m.

    Wykop Mariana niejednokrotnie przestraszył badaczy przez potwory czające się w jego głębi. Po raz pierwszy wyprawa amerykańskiego statku badawczego Glomar Challenger zderzyła się z nieznanym. Jakiś czas po rozpoczęciu schodzenia aparatu urządzenie rejestrujące dźwięki zaczęło przekazywać na powierzchnię jakiś metaliczny zgrzyt, przypominający dźwięk ciętego metalu. W tym czasie na monitorze pojawiły się niejasne cienie, przypominające gigantyczne bajkowe smoki z kilkoma głowami i ogonami. Godzinę później naukowcy obawiali się, że unikatowy sprzęt wykonany w laboratorium NASA z belek z wytrzymałej stali tytanowo-kobaltowej, o sferycznym kształcie, tak zwany „jeż” o średnicy około 9 m, może pozostać na zawsze w otchłani Rów Mariany - postanowiono więc natychmiast podnieść urządzenie na pokładzie statku. „Jeż” został usunięty z głębokości ponad ośmiu godzin i gdy tylko pojawił się na powierzchni, natychmiast umieścił go na specjalnej tratwie. Kamera i echosonda podniosły się na pokład „Glomar Challenger”. Naukowcy byli przerażeni, gdy zobaczyli, jak najsilniejsze stalowe belki konstrukcji zostały zdeformowane, jak na stalowy 20-centymetrowy kabel, na którym obniżono jeża, naukowcy nie popełnili błędu w naturze dźwięków przekazywanych z głębin wody - kabel był w połowie przecięty. Kto próbował opuścić urządzenie do głębi i dlaczego - więc na zawsze pozostanie tajemnicą. Szczegóły tego incydentu zostały opublikowane w 1996 r. Przez New York Times..

    Kolejne zderzenie z niewytłumaczalnym w głębi Okopu Mariana zdarzyło się niemieckiemu aparatowi badawczemu „Hayfish” z załogą na pokładzie. Na głębokości 7 km urządzenie nagle przestało się poruszać. Aby poznać przyczynę problemów, hydronauci włączyli kamerę na podczerwień. To, co zobaczyli w ciągu kilku sekund, wydawało im się zbiorową halucynacją: ogromna prehistoryczna jaszczurka, wbijając zęby w batyskafę, próbowała ją gryźć jak orzech. Pamiętając o szoku, załoga uruchomiła urządzenie zwane „pistoletem elektrycznym”, a potwór uderzony potężnym wyładowaniem zniknął w otchłani.

    31 maja 2009 r. Automatyczny pojazd podwodny Nereus zanurzył się w dnie Rowu Mariana. Według pomiarów spadł 10 902 metrów poniżej poziomu morza. Na dole Nereus nakręcił film, zrobił kilka zdjęć, a nawet zebrał próbki osadów na dnie. Dzięki nowoczesnej technologii naukowcom udało się uchwycić niektórych przedstawicieli Rówu Mariana..