Lew zaatakował właściciela parku safari
Ten mężczyzna ma na imię Mike Hodge. Jest właścicielem parku safari w Republice Południowej Afryki, gdzie opiekuje się zwierzętami. Jednym z jego podopiecznych był lew Szamby, którego karmił i wychowywał. Jednak w jednej z podróży z turystami mężczyzna zdecydował się wejść do woliery, gdy zwierzę przechodziło przez terytorium. Drapieżnik, widząc to, zaatakował swego pana.
W 1999 roku Mike i jego żona przenieśli się ze Szkocji do Afryki.
Tam założył park safari, w którym turyści jeździli na wycieczki.
Jeden z męskich asystentów odwrócił uwagę Szamby, gdy wszedł do woliery. Nie ma jednak nic niezwykłego: program został opracowany przez lata.
Dlaczego Mike musiał wejść do woliery? Chciał znaleźć przyczynę nieprzyjemnego zapachu, który wywołał zdenerwowanie lwa. Właściciel zauważył, że Shamba długo węszył coś leżącego na ziemi..
Ale zwierzę, widząc człowieka na swoim terytorium, rzuciło się do niego.
Hodge chciał wyskoczyć i wskoczyć do samochodu, ale nie miał czasu. Straszny lew przylgnął do jego szyi, a potem wciągnął się w krzaki.
Turyści z wycieczki zaczęli krzyczeć, by przestraszyć i odepchnąć zwierzę, ale nie działali.
Asystent strzelił w powietrze, ale to nie powstrzymało drapieżnika. Wtedy postanowiono go zastrzelić.
Mike został zabrany do kliniki w Johannesburgu w celu wyzdrowienia. Ma kilka skaleczeń, a także złamanie szczęki. Pomimo obrażeń mężczyzna jest bardzo zdenerwowany utratą zwierzęcia. Bliscy są pewni, że był to tylko wypadek. Właściciel szczerze wierzył, że jest w bezpiecznej odległości, ale natura dzikiej bestii jest nieprzewidywalna.
A oto film, na który nie należy patrzeć.
Czy ryzykowałbyś wejście do osłony drapieżnika? Opowiedz tę historię swoim znajomym, repost!