Niesamowita inteligencja dowódcy wywiadu
Czeczenia, druga wojna, w górach z poszukiwań zwraca wyczerpaną grupę oficerów wywiadu federalnego, sześć osób. Przejdź przez otwartą przestrzeń, poza trasą. A potem para gramofonów wyłania się z nieba i wkracza na turę z jednoznacznym zamiarem rozbicia tego gangu.
(W tym rejonie nastąpił śmiały sabotaż Czeczenów, a pilotom polecono strzelać bez ostrzeżenia).
Co robi tutaj dowódca? Połączenie jest śmieciowe, a gdy wyjaśnisz, gdzie jesteś, dopóki drużyna nie dotrze do pułku helikopterów, dopóki piloci helikopterów nie dotrą, dzień minie! Biegać? Z helikoptera? Strzelać? W ich? Pilot atakującego śmigłowca widzi grupę ludzi polubownie leżących na ziemi, tworzących pięcioramienną gwiazdę z ich ciałami, w środku stoi nieogolony, brudny człowiek w kamizelce. Pilot otwiera ogień. Ale nie za porażkę, ale w powietrzu. Nikt się nie poruszył.
„Własny” - pilot zrozumiał.
Dowódca zwiadowczy nie wyznacza losowych osób