Simo Hayha Biała śmierć
Bardzo często wojsko staje się tematem do dyskusji, ich bohaterstwo jest przytaczane jako przykład, legendy o ich wyczynach. Niestety, nasza mentalność pozwala nam podziwiać tylko osiągnięcia naszych rodaków. W żadnym wypadku nie chcę zmniejszać godności naszych bohaterów wojny, ale warto zauważyć, że mieli godnych konkurentów. To jest warte tylko Finna Simo Hayha, który przeszedł do historii jako najlepszy snajper wszechczasów.
Zgadzam się, nie sposób nie podziwiać człowieka, który będąc zwykłym rolnikiem, odpowiedział na patriotyczny apel Ojczyzny, wziął karabin i poszedł zastrzelić Armię Czerwoną. Pomimo kruchej budowy i małej wysokości (1,6 m.) Simo Hayha był prawdziwym profesjonalistą w swojej dziedzinie. Dowodem na to jest fakt, że fiński snajper całkowicie zrezygnował z używania celownika teleskopowego. Z tego powodu jego usposobienie było bardzo trudne do odkrycia..
Przecież zwykle snajper daje blask słońca, odbity od optyki na karabinie. Dokładne określenie celu za pomocą konwencjonalnego wzroku jest bardzo trudne, ale 505 bezpośrednich trafień Simo Hayhy mówi samo za siebie. Kolejnym potwierdzeniem dobrze rozwiniętego oka tego snajpera jest 200 sprawdzonych trafień z fińskiego pistoletu maszynowego. Taka burzliwa działalność podczas wojny radziecko-fińskiej przyniosła Simo nie tylko pewną „popularność” wśród wojska, ale także przydomek „Biała Śmierć”.
Radzieccy żołnierze nazywali Simo Hayha przydomkiem „Biała Śmierć” z powodu stosowanych przez niego taktyk. Przed operacją Finn deptał po śniegu, żeby nie odleciał, gdy został wystrzelony, a następnie całkowicie pochowany w zaspie. Aby zapobiec jego oddychaniu, Simo Haiha stale żuł śnieg. Przy okazji, ta technika jest używana przez siły specjalne do dziś. Tak więc wróg przez długi czas nie mógł złapać snajpera.
Aby uchwycić „białą śmierć”, wyposażono całe drużyny wojska, profesjonalni snajperzy próbowali ustalić jego pozycję, umieszczono miny przeciwpiechotne, a artyleria nieustannie ostrzeliwała miejsca, w których mogła się pojawić. Kiedyś pocisk eksplodował tak blisko snajpera, że oderwał jego maskhalat, ale tym razem nie został ranny. Niezależnie od desperackich prób armii radzieckiej, w ciągu 100 dni działań wojennych dzielny Fin zdołał zabić 705 żołnierzy radzieckich i znacznie podnieść morale swoich towarzyszy.
Oczywiście ta historia nie pochodzi z kategorii hollywoodzkich filmów, ale ma z nimi podobne momenty. Jeden radziecki żołnierz nadal zdołał zastrzelić Simo Hayha w walce wręcz, pozostawiając go bez połowy twarzy. Finn, po tym jak został ranny, leżał w śpiączce, a potem obudził się i nadal żył spokojnie w swojej wiosce. Być może ta historia jest godna nie tylko filmu, ale także prostej ludzkiej czci..