Niezwykły wyczyn saperki
„Najbardziej niezwykłym był wyczyn saperki Sychev: uratował przed śmiercią kompanię Dukowa. Czołgi Dukowa pozostawiono bez kropli paliwa, pociski też się wyczerpały - „prawdziwe cele” - poinformował Proskin. Sychev zgłosił się na ochotnika do wydobycia do nich podejść. Zbliżały się trzy niemieckie czołgi i cztery działa samobieżne. Główna załoga postanowiła „rozpieszczać”: poprowadzić sapera przez pole, a dopiero potem przypiąć. Pantera już całkowicie uderzyła w saper, gdy Syczew nagle rzucił kopalnią pod gąsienicę. Czołg wstał, a saper upadł: fala uderzeniowa powaliła go na ziemię. Kiedy się obudził, zobaczył, że tankowce biegną w kierunku lasu, a reszta czołgów i dział samobieżnych strzelała z miejsca: naziści zdecydowali, że wpadną na pole minowe. Syczew z karabinu maszynowego wykończył niemiecką załogę, a potem zgadł, że ukryje się w wyściełanym czołgu wroga. Głowa techniczna! Udało mu się rozmieścić wieżę i posadzić cztery pociski w najbliższej broni samobieżnej. Inni zaczęli strzelać do niego, ale Sychevowi udało się podpalić kolejnego, zanim opuścił płonący czołg. Wreszcie naziści nie mogli znieść - wycofali się do lasu. Trudno uwierzyć w wyniki tej bitwy: zestrzelono czołg wroga, spalono dwa działa samobieżne, uciekły dwa czołgi i dwa działa samobieżne - wszystko dzięki jednemu inżynierowi Syczewowi, który znał wojskowy sprzęt wroga i mógł strzelać ze zbiornika. Ale naoczni świadkowie opowiadali o walce ...