Walcz na wysokości 776
14 lat temu wydarzył się jeden z najbardziej tragicznych epizodów drugiej wojny czeczeńskiej, wyraźnie ukazujący całą obrzydliwość i głębię zdrady odchodzącej epoki Jelcyna. Ale najpierw najważniejsze.
29 lutego 2000 r. Podniósł rosyjską flagę nad Shatoi.
Wydaje się, że trzeci etap operacji antyterrorystycznej na Kaukazie został pomyślnie zakończony. Grupa federalna w promieniu 100 kilometrów od wioski Shatoy liczyła ponad sto tysięcy żołnierzy, dysponujących zarówno artylerią dalekiego zasięgu, jak i precyzyjnymi instalacjami. I tylko jedna szósta kompania drugiego batalionu 104. Pułku Spadochronowego Gwardii 76. Dywizji Powietrznodesantowej dzień wcześniej, 28 lutego 2000 r., Otrzymała rozkaz zajmowania dominującej wysokości Ista Kord.
104. pułk spadochronowy przybył do Czeczenii 10 dni przed bitwą na wysokości 776, a pułk został skonsolidowany i został obsadzony na miejscu kosztem 76. Dywizji Powietrznodesantowej. Dowódca szóstej kompanii został mianowany majorem Siergiejem Molodowem, który w ciągu 10 dni nie miał czasu i nie mógł się zapoznać z bojownikami, a tym bardziej stworzyć skuteczne połączenie z szóstą firmą. Spadochroniarze nie byli nawet szkoleni w podstawach działań wojennych w górach. Niemniej jednak 28 lutego szósta firma skierowała się na 14-kilometrowy marsz do Ulus-Kerte.
Spadochroniarze nie brali ciężkiej broni, a zamiast niej wszystkie 14 kilometrów ciągnęły na siebie amunicję, wodę, piece i namioty, a wszystko to musiało być ciągnięte przez góry, a nawet w zimie. Nie trzeba mówić o kondycji fizycznej myśliwców, kiedy w końcu osiągnęli wysokość 776?
Ale to były tylko „kwiaty”. „Jagody” zaczęły się dalej. Zupełnie niezrozumiałym zestawem okoliczności inteligencja armii opuściła dużą grupę bojowników (do 3000 osób), która przygotowywała się do przebicia wąwozu Argun. Tak przynajmniej mówi oficjalna wersja. Chociaż nie było jasne, jak takiej masy ludzi nie można było zauważyć. A potem stało się nieuniknione: o 12:30 po południu 29 lutego rozpoznanie szóstej kompanii natknęło się na bojowników i rozpoczęła się bitwa. Po pierwsze, bojownicy próbowali rozpocząć negocjacje, prosząc ich o pominięcie, ponieważ „dowódcy zgodzili się na wszystko”. O tym, co i kto się zgodził, a to pozostaje nieznane, ale pogłoski, że bojownicy zapłacili „którzy potrzebują” pół miliona dolarów, aby wydostać się z wąwozu Argun, wciąż idą.
Tak czy inaczej, spadochroniarze szóstej kompanii, po najtrudniejszym 14-kilometrowym marszu, musieli walczyć z wrogiem o przewadze liczebnej. W pierwszych minutach bitwy zmarł dowódca szóstej kompanii Siergiej Molodow, a pozycja spadochroniarzy od samego początku wyglądała na beznadziejną: nie mieli czasu, by się wkopać, na wysokości była gęsta mgła. Ponadto, jak wspomniano powyżej, żołnierze nie mieli nawet podstawowych umiejętności bojowych w warunkach górskich. Niemniej jednak szósta kompania walczyła rozpaczliwie i po raz kolejny uwieczniła rosyjską broń. Po śmierci Molodova dowódca batalionu Mark Evtyukhin przejął dowództwo i poprosił o wsparcie i wsparcie lotnicze. Ale jego prośby o pomoc pozostały niespotykane. Szóstej kompanii towarzyszyła tylko artyleria pułkowa, ale ze względu na to, że wśród spadochroniarzy nie było artylerii, pociski często padały nie tylko w miejscu bojowników, ale także w szóstej formacji bojowej kompanii..
Najbardziej paradoksalny jest fakt, że przedmieścia Argun były dosłownie pełne jednostek wojskowych. Co więcej, jednostki sił federalnych na sąsiednich wysokościach chętnie pomagały ginącej 6. kompanii, ale było to zabronione. A sam Evtyukhin polecono nie panikować i niszczyć bojowników. Przy stosunku 25 do 1. Zgodnie z poleceniem Mark Evtyukhin powinien przynajmniej powtórzyć wyczyn legendarnego spartańskiego króla Leonida. To prawda, że komenda całkowicie zapomniała, że w przeciwieństwie do Leonida, pod dowództwem dowódcy batalionu Evtyukhina, nie było 300 spartańskich żołnierzy, ale mniej niż stu niewyszkolonych wojowników. Niemniej jednak doradzono mu, aby „wstrzymał się”.
Na szczęście wśród oficerów zgniłej armii Jelcyna wciąż byli uczciwi i przyzwoici ludzie, którzy nie mogli się oprzeć bez patrzenia, jak bojownicy zabijają swoich towarzyszy. W ciągu zaledwie 40 minut, 15 żołnierzy z 3 plutonu 4 kompanii, pod dowództwem majora Aleksandra Postawałowa, było w stanie dotrzeć do szóstej kompanii i pod ciężkim ostrzałem bojowników zjednoczyć się z Evtyukhinem. 120 spadochroniarzy pod dowództwem oficera wywiadu 104 pułku Siergieja Barana również dobrowolnie wycofało się z pozycji, zmusiło rzekę Abazulgol i przeniosło się na pomoc Evtyukhina, ale zostali zatrzymani przez kategoryczne polecenie dowodzenia, aby natychmiast powrócić na pozycję. Dowódca Grupy Korpusu Piechoty Morskiej Północnej Floty, generał dywizji Otrakowski, wielokrotnie prosił o pozwolenie na pomoc spadochroniarzom, ale nigdy go nie otrzymał. 6 marca z powodu tych doświadczeń serce generała Otrakowskiego zatrzymało się. Kolejna ofiara bitwy o 776 ...
Koniec nadszedł rankiem 1 marca. O 6:11 połączenie z Evtyukhinem zostało przerwane. Zgodnie z oficjalną wersją spowodował on sam ogień artyleryjski, ale, jak mówią świadkowie tych wydarzeń, ostatnią rzeczą, którą batalion powiedział przed śmiercią, były słowa: „Jesteś kozłami, zdradziłeś nas, suko!”. Potem milczał na zawsze, a wysokość 776 zabrali bojownicy, którzy powoli wykończyli rannych spadochroniarzy i przez długi czas szydzili z ciała Marcusa Evtyukhina. A wszystko to zostało nakręcone na wideo i rozłożone w Internecie. Najbardziej zdumiewające jest to, że przez cały dzień, podczas gdy bojownicy gościli na wysokości 776, nie spadł na nich ani jeden pocisk, chociaż teraz nic nie przeszkodziło im zrównać się z ziemią.
Szósta firma walczyła przez prawie dzień. W tym czasie możliwe byłoby rozmieszczenie posiłków prawdopodobnie z Nowej Zelandii, ale ... ktoś, kogo Khattab najwyraźniej zgrupował, był bardzo potrzebny dla dalszej kontynuacji Gesheft. Dlatego szósta firma została poświęcona. W przeciwnym razie, jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na tym terenie, wypełnionym wojskami federalnymi, artylerią i wieloma wyrzutniami rakiet, prawie jeden dzień bezkarnie zniszczył spadochroniarzy pskowskich w rzeczywistości przed swoimi towarzyszami? I choć tylko 15 bojowników Alexander Postavalova dobrowolnie przyszło im z pomocą. Co cały ten czas robił rosyjski dowództwo? Wybierz swój nos? Albo wykonał jakieś porozumienie, które wywołało bojowników?
Nie mniej zaskakujące i dalsze wydarzenia. Po cichym wykańczaniu rannych żołnierzy rosyjskich i grzebaniu zmarłych (według bojowników stracili około 70 osób, nie 500-600, według oficjalnej wersji), Czeczeni „przenieśli więźniów” do kilkudziesięciu rannych oddziałów wojsk wewnętrznych. Po otrzymaniu leczenia na koszt federalny większość z nich wkrótce stała się wolna jako „skruszony” i „postanowiła wrócić do spokojnego życia”. I około 1500-2000 bojowników cicho podążało ich drogą przez rozmieszczenie wojsk federalnych. Jak udało im się to zrobić, nikt nie może wyjaśnić do dziś..
Nikt nie może wyjaśnić, w jaki sposób śmierć szóstej firmy stała się możliwa. Firma prawie nie mogła umrzeć z pełną siłą po prostu z definicji. Dowództwo mogło przyjść jej na ratunek w ciągu dnia ponad tuzin razy, ale tego nie zrobiono. Dlaczego mamy ci pomóc? Dowództwo nie mogło w ogóle nic zrobić: wystarczyło, by nie przeszkadzać jednostkom, które arbitralnie postanowiły pomóc spadochroniarzom pskowskim. Ale nawet tak się nie stało. Podczas gdy szósta firma bohatersko zginęła na wysokości 776 osób, ktoś celowo zablokował wszystkie próby ratowania spadochroniarzy.