Domowe okręty podwodne przemytnicy Kolmiga
Sly dealerzy kolumbijskich karteli zaczęli używać domowych łodzi podwodnych w latach 90-tych. Te okręty podwodne były tak tajemnicze, że amerykańska straż przybrzeżna miała szczęście złapać pierwszą z nich dopiero w 2006 roku. Stocznie podziemne i dziś pracują nieprzerwanie: zastąpić zardzewiałe „wiadra” przychodzą całkiem nowoczesne, a nawet innowacyjne technologie.
Budowa najtańszej, półzanurzalnej łodzi podwodnej kosztuje Kolumbijczyków około dwóch milionów dolarów. Takie jednorazowe okręty podwodne są łatwiejsze do zatopienia w miejscu przeznaczenia niż wracać do brzegów Kolumbii.
Kolumbijczykom łatwiej jest korzystać z tak zwanych niezamieszkałych podwodnych pojazdów. W rzeczywistości są to podwodna torpeda holowana przez łodzie, zatkana po brzegi zabronionymi substancjami.
Torpedy są transportowane przez trzy statki - zastępują się nawzajem na trasie, aby zmylić straż przybrzeżną.
A najnowocześniejsze kolumbijskie okręty podwodne wcale nie przypominają rzemiosła rękodzieła. W tej chwili US Coast Guard miał szczęście znaleźć tylko jeden taki.
Został wyposażony w kabinę, łazienkę i mocny silnik i jednocześnie transportował do 200 ton zabronionych substancji..