Strona główna » Przestrzeń » Elbrus. Między życiem a śmiercią

    Elbrus. Między życiem a śmiercią

    HISTORIA # 1

    Biegnę ciemnymi ulicami do najbliższego sklepu lub kawiarni, która znajduje się nie dalej niż 11 kilometrów. Serce bije, cały mój udział w wyścigu pod dużym znakiem zapytania. Setki myśli przechodzą przez moją głowę. Czy taki drobiazg unieważni wszystkie moje wysiłki i nie pozwoli osiągnąć celu?

    NA 2 GODZINY DO TEJ CHWILI

    Wieczorem przed wyścigiem zacząłem sprawdzać dostępność wszystkich niezbędnych rzeczy na liście. To jest, to jest tutaj ... Gwizdek.

    Rozumiem, że jest on także potrzebny na moim dystansie i nie mam go. Stanęłam przed zadaniem:

    Znajdź za wszelką cenę gwizdek w górskim hotelu, wokół którego jest tylko natura

    Dzwonię do recepcji: „Mam dla ciebie bardzo dziwne pytanie ... Masz gwizdek?” Powiedziano mi, że nie, ale gdzieś w pobliżu jest sklep sportowy i możesz tam zapytać. W pobliżu znajduje się w promieniu 11 km! Zadzwoniłem do Centrum Zdrowia Hotelu, zapytałem o to samo, ale nie mieli gwizdka. Oceniając sytuację, postanowiłem biec wzdłuż autostrady do pierwszej kawiarni lub sklepu. Każda opcja może być zbawieniem. W kawiarni dziewczyna odpowiedziała: „Nie mamy, ale teraz coś wymyślimy. Tam - powiedziała, wskazując na ciemność - jest dom, może mieszkańcy będą mieli gwizdek”. Dom, który był widziany, był moją nadzieją. Podbiegłem. Rozmawia kilku mężczyzn. Pytam:

    - Czy masz gwizdek??

    - Tak, ale nie uwierzysz w co.

    - Który?

    - Dla rekinów!

    Ten wyraźnie mi nie odpowiadał i nadal pytałem innych. Jeden powiedział, że powinienem przyjechać jutro, ale jutro rano po śniadaniu potrzebowałem gwizdka. „Chodźmy”, sąsiad wszedł na moją pozycję i zaprowadził mnie do pokoju ze sprzętem. Wyglądało na to, że jest wszystko. Kupiłem bezcenny gwizdek za 200 rubli i westchnąłem z ulgą - to wszystko, mam sprzęt! Wezmę udział!

    HISTORIA # 2

    Podczas następnego stromego zjazdu wszystko ze mną poszło nie tak. Jedna stopa poszła, straciłem równowagę, a głazy poniżej jeszcze bardziej. I myślę, że wszystko ... Wbił kij w ziemię, złapał, zawiesił. Biegacz biegnie obok mnie i pyta: „Czy żyjesz?”. Stopniowo zacząłem się wydostać, zaczynając od drugiej strony, aby się obejść, pode mną wszystkie kamienie znów się ruszają. Później na instagramie dowiedziałem się, że sporo osób zostało rannych podczas tych zjazdów..

    NA 5 GODZIN DO TEJ CHWILI

    To dzień wyścigu. Śniadanie o 5.30, wyjazd o 6. Start o 8 rano.

    ,

    Na początku trasy prowadziliśmy zygzak, a następnie przez cienie w lesie. Następnie rozpoczął się pierwszy bardzo trudny odcinek do jeziora, który zaznajomił uczestników z warunkami, w jakich będą musieli biec 46 km: zaczęły się głazy, nurt rzeki, nietknięta przyroda wokół, gdzie pasą się krowy i konie. Przez głazy dotarliśmy do jeziora - jest punkt kontrolny czasu na bransoletki z żetonami, które podano na początku. Biegniemy wzdłuż lodowca, trochę więcej i będzie równina, a dalej ostre zejście, można nawet powiedzieć urwisko.

    Ostrzeżono nas, abyśmy nie obawiali się pierwszego wrażenia przepaści - w rzeczywistości można tam zejść. Rzeczywiście, było to możliwe, jeśli bardzo ostrożnie i powoli poruszać się na boki. Ale jeśli nie ma treningu fizycznego ani podpór, możesz spaść i złamać się. Miałem szczęście, że jeździłem na nartach, a latem trenowaliśmy wspinaczkę na górę na nartach. Przed wyścigiem trener instruował mnie, jak iść - chudego z kijami i podciągam się z rękami jak pająk.

    Nie przejmowałem się jedzeniem: każdy musiał codziennie podawać porcję jedzenia na 1 dzień i 1 litr wody - sprawdzają to na mecie. Cyna była taka, że ​​naprawdę nie wiedziałem, jaki plecak jest potrzebny do takich wyścigów. Mój, jak się okazało, był niewygodny, ponieważ był bardzo niepewny.

    Było tam wiele potrzebnych rzeczy, wśród których były dwie butelki po 0,5: jedna ze zwykłą wodą, a druga z rozcieńczoną izotoniką - okresowo rozcieńczałem ostatnią wodą z górskich rzek. Kiedy po raz kolejny wziąłem izotoniczny, stwierdziłem, że w bocznej kieszeni plecaka nie ma butelki czystej wody. Natychmiast pojawiły się myśli, że jej nieobecność może zagrozić dyskwalifikacją po zakończeniu. Na szczęście butelka była w innej kieszeni. Ale udało mi się przestraszyć.

    Bez przesady powiem, że wyścig był pomiędzy życiem a śmiercią

    Legginsy uratowały mnie bardzo. Po pierwsze, gdy schodzisz, kamienie wylewają się na ciebie, raniąc kostki. Po drugie, biegnąc przez równinę, przypadkowo dotknąłem mojej nogi kijem - ze względu na gęstą tkaninę wyrządził trochę szkód i obserwując częste niebieskie oznaczanie odległości maratonu, kontynuowałem wyścig.

    Podczas bardzo stromego zejścia nad jezioro, człowiek mnie wyprzedził, chociaż do tej chwili najpierw szedłem. Jakiś czas później Katya Mitiava dogoniła mnie, która prowadziła szlak. Pobiegliśmy razem i zgubiliśmy się. Niestety musieliśmy wrócić i znaleźć etykietę, po której Katya ruszyła naprzód.

    Ogólnie rzecz biorąc, moja taktyka była pierwotnie taka: na początku trasy odrywam, a potem z powodu wzrostów prędkość wszystkich będzie taka sama, a mało kto będzie w stanie złapać mnie w najbliższym trudnym terenie. Wyszedłem, ale po drodze nie poszedłem zgodnie z planem. Jedna stopa poszła, straciłem równowagę, a głazy poniżej jeszcze bardziej. I myślę, że wszystko ... Wbił kij w ziemię, złapał, zawiesił. Biegacz biegnie obok mnie i pyta: „Czy żyjesz?”. Stopniowo zacząłem się wydostać, zaczynając od drugiej strony, aby się obejść, pode mną wszystkie kamienie znów się ruszają. Później na instagramie dowiedziałem się, że sporo osób zostało rannych podczas tych zjazdów..

    Podczas biegu wszystko wokół mnie przypominało mi filmy z filmów „Władca Pierścieni”, „Przetrwać” i „okrutne gry”

    HISTORIA №3

    ... Rozumiem, że etykiety zniknęły. Widzę dwie osoby zbliżające się do mnie, które niedawno mnie wyprzedziły. Oni też tak mówią, zgubili się. A potem, nie zastanawiając się dwa razy, odwracam się i uciekam od nich.. 

    ZA 1 GODZINĘ DO TEJ CHWILI

    Biegnąc wzdłuż szlaków, spotkaliśmy turystów, którzy wspierali nas swoim pożegnaniem. Ogólnie rzecz biorąc, cały szlak przebiegał wzdłuż ścieżek, ale wkrótce miejsce zaczęło się, co było zasadniczo nietknięte przez człowieka: gałęzie, krzaki. Przy następnym wejściu czuję, że moja głowa się kręci, czuję, że robię się bardzo źle. Poszedł na piechotę.

    To było tylko 23 km, a do tego jest jeszcze 23 km. Myślałem, że nie ucieknę: moje nogi płonęły, moje mięśnie pękały

    Zostałem wyprzedzony przez trzech. Pobiegłem i ciągle opuszczałem czapkę do wody, zanurzając się i mając nadzieję, że „odpuszczę”. Wypiłem butelkę wody, zjadłem figi, suszone morele. Było lepiej. Trener powiedział, że nie powinieneś czekać na moment, kiedy chcesz jeść lub pić, musisz regularnie uzupełniać swoje ciało. To naprawdę straszne jeść słodko, gdy wszystko jest suche w ustach, ale konieczne było utrzymanie siły.

    Słońce zniknęło, rozległ się grzmot i zobaczyłem błyskawicę. „Cóż, jest wspaniale, jestem na szczycie, a nawet z żelaznymi kijami. Wszystko. Nie od ładunku, więc od błyskawicy…”. Zaczęło padać. Zaczynając podnosić prędkość, wyprzedzając jedną. Wtedy zaczęło się najbardziej strome i najdłuższe wznoszenie całej trasy: najpierw trawa, potem kamienie - jednym słowem bardzo ciężka wspinaczka. Kiedy wspiąłem się na tę górę, Elbrus był już widoczny. Widok jest niesamowity, ale szczerze mówiąc, nie można było podziwiać - na tej wspinaczce bardzo trudno było oddychać.

    Ponadto na wysokości krwi gęstnieje. Dlatego trener radził mi przyjść na jeden dzień przed startem, a nie wcześniej, aby ciało nie aklimatyzowało się w pełni, a krew nie miała czasu się zagęścić.

    Zostałem wyprzedzony przez kilku biegaczy. Po górze wielu zbłądziło. Uruchamiam również i rozumiem, że nie ma tagów. Przed sobą widzę dwie osoby zbliżające się do mnie, które ostatnio mnie wyprzedziły. Na początku nie rozumiałem, co się dzieje. Mówią mi, że także zbłądzili. A potem odwróciłem się i zacząłem od nich uciekać. (Śmiech) W końcu jest to moment, by ich wyprzedzić. Oni podążają za mną. Jeden z nich był bardzo z tyłu, najwyraźniej siły nie były wystarczające, a jeden w końcu mnie wyprzedził. Prosta rozciągliwość i zejście. Na ostatnich kilometrach pojawiło się coraz więcej myśli, gdybym zbiegł.

    Linia mety! więc pomyślałem, kiedy było 15 km w lewo. ale myliłem się

    Podczas biegu do mety pomyślałem o tym, jak ważne jest przygotowanie się do takiego wyścigu. Bez tego nie idź na pierwsze kilometry. Moje skoncentrowane szkolenie zajęło w rzeczywistości tylko dziesięć dni. Przez ostatni tydzień biegałem 20 km i przestrzegałem planu diety: trzy dni białkowe, a następnie trzy dni węglowodanów. Drugiego dnia diety białkowej miałem najtrudniejszy trening - 20 km rano, a następnie kolejne 20 km po 1,5 godziny - ma to na celu spalenie wszystkich węglowodanów z mojego ciała. W ciągu tych trzech dni straciłem 5 kg naraz. Nawiasem mówiąc, dzień odpoczynku był tylko dniem przyjazdu, a potem raniłem kilometry w poszukiwaniu gwizdka.

    Więc skończ. Pobiegłem czwarty z osiemdziesięciu maratończyków, ale jeden biegacz został zdyskwalifikowany i zadzwonił do mnie, gdy wróciłem do hotelu. Różnica między zwycięzcami finałowymi była duża - około 10-20 minut.

    1 miejsce - 8 godz. 11 min.

    2 miejsce - 8 godz. 30 min..

    3 miejsce - 8 godzin 52 min (mój czas).

    W rezultacie, począwszy od wysokości 1500 tysięcy metrów, na odległość osiągnąłem maksymalną różnicę wysokości 3639 metrów, sądząc po miCoach. Dla mnie ogromnym darem był fakt, że telefon działał prawidłowo przez cały maraton, a teraz mam tor wyścigowy Elbrus World Race firmy adidas Outdoor w moim skarbonce..