3 najdziwniejszego konfliktu zbrojnego w historii świata
Wojna w zasadzie nie jest czymś, z czego można się śmiać. Każdy konflikt kończy się krwawymi bitwami, w których przedstawiciele każdej ze stron mocno wierzą, że opowiadają się za prawdą. Niemniej jednak historia ludzkości ma zbyt wiele setek lat, aby zapewnić, że nie ma miejsca na śmiesznie dziwne przypadki konfliktów zbrojnych, które nigdy nie przekształciły się w pełnoprawną wojnę. Przed tobą trzy najdziwniejsze i najbardziej śmieszne przypadki tego rodzaju, które mogłyby doprowadzić do konfliktu na pełną skalę, ale na szczęście pozostały w historii tylko jako śmieszna pamięć..
-
Nikaragua najeżdża Kostarykę
Powód: Mapy Google
Nie ufaj zbytnio nawigatorom i mapom - zwłaszcza jeśli chodzi o granice państwowe. Zostało to mocno zapamiętane przez dowódcę polowego jednej z jednostek armii nikaraguańskiej, pastora Eden, który przebył 500 mil do Kostaryki. Widząc mały strzeżony posterunek z flagą obcego kraju, pastor rozkazał swoim żołnierzom zaatakować i wziął go bez ostrzału. Tutaj podniósł flagę Nikaragui i oburzył pierwszą delegację Kostaryki, apelując do swojego tabletu, gdzie Google Maps faktycznie pokazało terytorium Nikaragui. Następnego dnia na posterunek przyniesiono atlasy wojskowe: Eden Pastor wolał zebrać oddział w nocy i cicho się wycofać. Incydent pozostał bez konsekwencji..
-
Texas Loss
Powód: popołudniowa drzemka
Meksykański generał Santa Anna pokonał nadrzędne siły Konfederacji w bitwie pod Alamo - i tym samym zdobył cały Teksas. Ale Meksykanie nie powinni się rozluźniać: po kilku miesiącach, widząc awangardę wroga i decydując, że dzisiaj nie będzie żadnego ataku, Santa Anna rozkazała żołnierzom położyć się spać. Oczywiście zaskoczeni Teksańczycy nie czekali, aż meksykańska armia odpocznie, ale wzięli ją i zaatakowali śpiących ludzi. Rezultatem była straszna porażka i strata po meksykańskiej stronie całego Teksasu..
-
Atak z Ameryki Włochy
Powód: pilot miss
W 1986 r. Libijscy terroryści rozpoczęli udany atak na jeden z niemieckich barów. Prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan postanowił nie pozwolić terrorystom zejść z rąk i cofnąć się. Połączenie bombowców skierowało się w stronę Libii, ale atak się nie powiódł. Pośrodku Morza Śródziemnego jeden z pilotów zauważył dziwny strumień pary i natychmiast zdecydował, że pod nim znajduje się libijski okręt podwodny. Pytanie, czy Libijczycy mają w zasadzie okręty podwodne, nie obchodziło go. Tak, a tajemnicza para na środku morza zawsze była zwiastunem niebezpieczeństwa: czy to wąż morski, czy Godzilla - lepiej nie ryzykować. Ogólnie rzecz biorąc, cały link rzucił bomby na ten punkt i triumfalnie powrócił do bazy. Tutaj, całkiem nieoczekiwanie, okazało się, że to nie libański okręt podwodny został w ogóle zbombardowany, ale spokojny włoski wulkan Empedocles. Na szczęście strona włoska nie złożyła wniosków.