Robert Johnson, bluesman, który sprzedał swoją duszę diabłu
Bluesmeni mieli wtedy reputację mylącego z samym Szatanem, a Johnson bardzo lubił śpiewać diabelskie pieśni, jakby stale rozmawiając ze złymi duchami, głównym nastrojem jego muzyki był niepokój, oczekiwanie na niebezpieczeństwo i poczucie zagłady. Jego piosenki na zawsze zapewniły mu reputację osoby, która zawarła umowę z diabłem: bluesa „Me and The Devil Blues” i „The devil follow my heels” („Hell Hound On My Trail”) i innych.
Robert Leroy Johnson stał się jednym z najlepszych bluesmanów tamtych czasów. Zmarł w wieku 27 lat, 16 sierpnia 1938 roku. Wielu wierzyło (i nadal wierzy), że umowa z diabłem się skończyła i nadszedł czas, aby zapłacić rachunki..