Strona główna » Historia » Kilka zapomnianych faktów

    Kilka zapomnianych faktów


    W 1991 r. Nasz kraj został przytłoczony szalejącą „demokracją”, handlem wymiennym i samostanowieniem narodowym. Separatyzm szedł nie tylko w umysłach Czeczenów, ale także Kałmuków, Baszkirów i Tuwanów. Udało mi się to wszystko zaobserwować osobiście, ponieważ w grudniu tego samego roku jechałem samochodem Izh-Combi z Iżewska do Kaliningradu. Blokady drogowe i placówki stały na granicach republik, benzyna była napięta (ale tak było) i skąd pochodziły elementy przestępcze?.

    Ale wróćmy do separatyzmu. Wspaniały przyjaciel pionierów i sportowców, towarzysz Stalin, miał reputację krwawego żarłacza na Zachodzie. Wszyscy zwykli oficerowie Abwehry i Gestapo wiedzieli, że nocą ostrzy zęby pilnikiem i pije ludzką krew, nie lekceważąc nawet NKWD.

    Jedna z głównych zbrodni dysydentów Josepha Vissarionovicha z epoki Chruszczowa nazywała przymusową deportację małych ludów z ich naturalnych miejsc zamieszkania. Czeczeni, Inguszi, Tatarzy krymscy, Niemcy Wołgi i wielu innych padło pod rękę. Było dużo „smutku i łez”, jak śpiewał Vladimir Semenovich. Fakt ten jest niewątpliwie godny pożałowania..

    Więc tutaj. W 1991 r. Przyjęto ustawę o rehabilitacji represjonowanych ludów, gdzie deportację nazywano „polityką oszczerstw i ludobójstwa”.

    Dokładnie 13 lat później, w 2004 r., Kiedy Luntik nie został jeszcze Volanchikiem, Parlament Europejski przyznał (uwaga!) Deportację Czeczenów i Inguszetów jako akt ludobójstwa.

    Tak, być może, te narody mają wielką pretensję do Rosji. Znacznie więcej niż Kirgizi czy Uzbekowie, cicho odcięci od ZSRR. Było całkiem naturalne wierzyć, że ludzie rasy kaukaskiej będą kontynuować wojnę o niepodległość. To, co zrobili i na pewno zrobią, jak tylko rzeka wsparcia finansowego przestanie płynąć z Moskwy.

    Zostawmy kilka pytań Parlamentowi Europejskiemu, który dał dąb Jelcynowi, naszemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, Czeczenom i Inguszetom, Stalinowi i Adolfowi Aloizovichowi.

    Jest ich zbyt wiele. Chciałbym tylko przypomnieć jeden zapomniany fakt, że Józef Wissarionowicz Dżugaszwili nie był sam w swoich aspiracjach..

    Prezydent Roosevelt 19 lutego 1942 r., Na mocy swego nadzwyczajnego dekretu nr 9066, nakazał ministerstwu wojskowemu umieszczenie w obozach koncentracyjnych wszystkich Japończyków - około 112 tysięcy ludzi - niezależnie od tego, czy mieli obywatelstwo amerykańskie. Z ogólnej liczby -80 tys. Japończyków okazało się obywatelami USA. Generał John DeWitt (lub De Witt), mianowany dowódcą Zachodniego Okręgu Obronnego (obejmującego stany Kalifornia, Oregon i Waszyngton), stwierdził: „Japońska rasa jest wrogą rasą. są zamerykanizowane, ich rasowy charakter nie zmienił się, powinniśmy zawsze martwić się Japończykami, dopóki nie zostaną wymazani z powierzchni Ziemi ”.

    Japończycy, sprzedając swoją nieruchomość za grosze, umieszczono w 13 obozach koncentracyjnych, gdzie mieszkali bez ścieków, ciepłych ubrań i kuchni. A w Wyoming muszę powiedzieć, że zimą strzałka termometru spada do -20. Strażnicy nie stawali także na ceremonii z „wrogami ludu” i czasami strzelali „wąskimi oczami”, którzy byli bardzo nieszczęśliwi.

    Co ciekawe. W 1944 r. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych potwierdził konstytucyjność internowania, argumentując, że ograniczenie praw obywatelskich grupy rasowej jest dopuszczalne, jeśli jest „wymagane przez konieczność publiczną”. W tym czasie w ZSRR miało miejsce internowanie Czeczenów i krwawego Stalina..

    I jeszcze jeden fakt. Zarówno w ZSRR, jak iw USA powrócili do tych faktów dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych. W krainie Sowietów w 1989 roku. W kraju zwycięskiej demokracji i kapitalizmu w 1988 r. Genosse Reagan podpisał dokument, w którym w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych złożono przeprosiny Japończykom za internowanie spowodowane „uprzedzeniami rasowymi, histerią wojskową i politycznymi błędami przywódczymi”. A Genosse Gorbaczow, przy wsparciu Rady Najwyższej ZSRR, podpisał dokument, w którym internowanie w latach wojny nazywano „nielegalnymi i przestępczymi aktami represyjnymi, ludobójstwem i oszczerstwami”. Poczuj różnicę.

    Oczywiście w tej sytuacji Parlament Europejski nigdy nie będzie nazywał internowania japońskiego ludobójstwa.
    Jasny liberalizm ponownie wygrał moralne zwycięstwo nad krwawą miarą.