Dekoracyjni pustelnicy żyją gnomy ogrodowe
W XVIII wieku bycie bogatym było po prostu piękne. Oczywiście zawsze było świetnie, ale XVII wiek stał się erą niesamowitego luksusu i potwornej rozpusty. Były to czasy Klubu Ognia Piekieł, Markiza de Sade i Marii Antoniny. Oczywiście bogactwo i władza nie zawsze przyjmowały tak groteskowe formy. W gregoriańskiej Anglii arystokraci obnosili swoje bogactwo w inny sposób - w znacznie bardziej dziwny sposób. Zamiast urządzać luksusowe przyjęcia lub dzikie orgie, wynajęli pustelników, by ich zamieszkać na trawnikach ogrodowych..
W Anglii XVIII-wieczne ogrody były u szczytu mody. Brytyjska elita nie marnowała na to czasu - potrzebował prawdziwego raju, tak jak w słynnym wierszu J. Miltona. A jaki lepszy sposób na stworzenie własnego Edenu niż wynajęcie osobistego pustelnika? Aby zdobyć tak piękną „dekorację” ogrodową, arystokraci wynajęli przypadkowych ludzi, przebrali ich za mnichów lub druidów i osiedlili w swoim ogrodzie - w maleńkich domkach lub jaskiniach. Umowa zwykle trwała siedem lat i wtedy „pustelnik” nie mógł obciąć włosów, umyć się ani porozmawiać z kimkolwiek. Zapłacono im za chodzenie boso i mieli do dyspozycji tylko najprostsze rzeczy - na przykład matę do spania, klepsydrę i Biblię..
Ta osobliwa tradycja odeszła od czasów starożytnego Rzymu. Według historyka Gordona Campbella cesarz Adrian zbudował sobie małą pustelnię, w której mieszkał sam. Wieki później papież Pius IV poszedł w jego ślady, tworząc własne samotne schronienie dla myśli i medytacji. Z biegiem lat ten pomysł stał się modny dla najdziwniejszych klejnotów ogrodowych w historii. Jednak „odludek” był często intratnym zawodem: często płacono od 400 do 600 funtów rocznie, aw XVIII wieku było to dużo pieniędzy. Dla nich ludzie chętnie wyhodowali paznokcie i włosy i pokryli się brudem. Czasami pustelnicy podawali nawet wino na piknikach w ogrodzie..
Ale co sprawiło, że ludzie zatrudniali pustelników? Ta praktyka była niezwykle popularna na Wyspach Brytyjskich, a nawet niektórzy arystokraci z kontynentu ulegli temu hobby. Dlaczego tak wielu ludzi chciało żyć na podwórku śmierdzących, niemytych ludzi? Wszystko to wynika z popularności idei „melancholia”. Ludzie XVIII wieku kochali mrok, a jednak nic nie symbolizowało duchowej refleksji i osobistych poświęceń lepiej niż pustelnik. A gdybyś miał jednego z tych introspekcyjnych aktorów, stało się jasne, że sam jesteś osobą raczej melancholijną.
Oczywiście ta dziwna moda nie trwała długo, a kiedy nadszedł XIX wiek, zawodowi pustelnicy nie mieli pracy. Jednak ich dziedzictwo jest nadal żywe. Następnym razem, gdy przejdziesz obok ogrodu sąsiada, przyjrzyj się mu bliżej - a może zauważysz małego mężczyznę w czerwonej czapce ukrywającego się na środku klombu. Tak, tak, to prawda. Dekoracyjni pustelnicy tak naprawdę nie zniknęli - po prostu zamienili się w gnomy ogrodowe.
Podoba Ci się ten artykuł? Podziel się z przyjaciółmi - zrób repost!