Strona główna » Miasta i kraje » 7 najbardziej fantastycznych mitów o ZSRR na Zachodzie

    7 najbardziej fantastycznych mitów o ZSRR na Zachodzie


    1 lutego 1992 r. W Camp David podpisano rosyjsko-amerykańską deklarację końca zimnej wojny. Zachodni propagandziści wydychali: cała „wojna” aktywnie tworzyli wizerunek sowieckich niecywilizowanych dzikusów wśród swoich obywateli.

    1) W ZSRR niedźwiedzie chodzą po ulicach.
    Znaczek ten migrował do amerykańskiej propagandy z brytyjskiej propagandy, która próbowała zademonstrować dzikość narodu rosyjskiego w czasach odległej wojny krymskiej. Regularna obecność niedźwiedzi w antyradzieckich karykaturach w zachodniej prasie doprowadziła do tego, że nawet w latach 80. niektórzy ludzie z Zachodu wierzyli, że niezdarne zwierzęta żyją jako udomowione zwierzęta w wielu radzieckich rodzinach..

    2) Rano kieliszek wódki.
    Ludzie radzieccy naprawdę dużo pili. Ale oczywiście nie w takiej ilości, jak pokazała amerykańska kultura masowa. Wielu Amerykanów wierzyło, że człowiek radziecki zacznie rano po wypiciu kieliszka wódki na pusty żołądek i gryzie solonym ogórkiem. A niektórzy obywatele USA byli przekonani, że rodzice radzieccy nalewali alkohol i dzieci. Nic dziwnego, że amerykańscy sportowcy u zarania rywalizacji ze sowieckimi sportowcami często prosili sędziów o upewnienie się: „Czy rosyjski jest pijany?”

    3) Wszyscy ludzie radzieccy grają bałałajkę.
    Kiedy na świecie nastąpiła rewolucja rockowa, amerykańscy propagandziści uparcie zaczęli promować w kulturze popularnej wizerunek „Rosjanina z bałałajką”. Właściwie nie był to niewinny frazes: tak czarni PR-owcy próbowali narzucić postępową młodą rockową młodzież, która czasami oceniała ludzi tylko dzięki muzyce, której słuchają, obrazowi zacofania sowieckiej młodzieży. Stało się tak głównie dlatego, że wśród rockerów rosły nastroje lewicowe, prokomunistyczne. Oczywiście, nikt nie odważył się pokazać sympatii dla radzieckiej bałałajki od fanów muzyki rockowej. Nawiasem mówiąc, propagandziści Zachodu wybrali bałałajkę, a nie akordeon, jako niezbędny atrybut osoby radzieckiej, właśnie z powodu „rock and roll” powodu. Wierzono, że ten instrument muzyczny lepiej kontrastuje z „kultową” gitarą elektryczną.

    4) Wszędzie GULAG.
    „ZSRR jest więzieniem narodów”, prawie każdy Amerykanin znał to zdanie. I czasami rozumiałem ją dosłownie. Tak więc wielu obywateli USA, którzy przybyli do Moskwy w czasach żelaznej kurtyny, poprosiło swoich radzieckich eskort, aby pokazali im GULAG. Pojawiła się opinia, że ​​w ZSRR jest ich tyle, co np. Kina.

    5) Za każdego obywatela radzieckiego odpowiedzialny jest oficer KGB.
    Dla każdej osoby radzieckiej w KGB znajduje się dokumentacja, wszystkie mieszkania są podsłuchiwane, a zwykli obywatele są monitorowani na ulicach. Podobnie jak powieść Orwella z 1984 roku. Oczywiście tylko najwięksi na Zachodzie oryginały mogliby współczuć takiemu państwu..

    6) Obywatele radzieccy są bardzo żądni krwi.
    Hollywood odegrał decydującą rolę w kształtowaniu tego stereotypu. Gdyby człowiek radziecki spojrzał na amerykańskich bojowników „Red Dawn”, „Red Scorpion”, „Beast of War”, to nawet on miałby wątpliwości co do własnej dobrej natury.

    7) Wieczna zmarzlina w ZSRR.
    Temat wiecznej zimnej pogody w ZSRR przebiega niczym czerwona nić w całej sowieckiej mitologii napisanej przez Amerykanów. Większość obywateli Stanów Zjednoczonych nie mogła sobie nawet wyobrazić, że w Związku Radzieckim są miejsca, które konkurowałyby o gorący klimat w Teksasie i Kalifornii. Korzystając ze „sztucznego chłodzenia” ZSRR, amerykańscy propagandyści chcieli pokazać, że w takim klimacie mogą istnieć tylko bardzo wyjątkowi ludzie, którzy bardzo różnią się charakterem od cywilizowanych i kochających ciepło mieszkańców Zachodu. W rosyjskim języku ojczystym dla takich ludzi jest bardzo pojemna definicja - „szumowiny”.