5 historii potwierdzających, że dana osoba jest w stanie przetrwać w każdych warunkach
Hollywood uwielbia historie przetrwania. Kiedy Aaron Ralston musiał amputować własną rękę zaciśniętą głazem, aby uratować mu życie, filmowcy nie przegapili okazji do zrobienia ekscytującego filmu o nazwie „127 godzin” z tej historii i zdobycia dla niego pożądanych figurek.
Istnieją jednak inne równie wartościowe historie Oscara, do których Hollywood jeszcze nie dotarło:
1. Piekło Antarktyczne Douglasa Mawsona
Na początku XX wieku australijski naukowiec Douglas Mawson zorganizował wyprawę na Antarktydę. 14 grudnia 1912 roku, kiedy Mawson i jego dwaj koledzy Belgrave Ninnis i Xavier Meritz, po zebraniu cennych informacji dla nauki, już wracali do bazy, stało się nieszczęście: Ninnis wpadł w szczelinę i umarł. Upadł, niósł sanie z zapasami i większość psów z uprzęży podróżnych. Do bazy pozostało 310 mil (prawie 500 km). Mawson i Meritsu musieli chodzić po martwej lodowej pustyni, gdzie nie było absolutnie żadnego miejsca do ukrywania się lub odpoczynku. Jedzenie pozostawiało maksymalnie jedną trzecią drogi.
Kiedy zapasy się skończyły, podróżni musieli jeść własne psy - a to oznacza, że musieli sami ciągnąć sanie. W końcu Meritz zmarł z zimna i wyczerpania. Mawson został sam z niekończącym się antarktycznym przerażeniem. Był dręczony zapaleniem spojówek i tak strasznym odmrożeniem, że jego skóra zaczęła się kruszyć, włosy wypadały na strzępy, a podeszwy jego stóp wyciekały z krwi i ropy. Ale mimo wszystko podróżnik uparcie ruszył do przodu.
W pewnym momencie wszedł na pęknięcie, które było niezauważalne pod warstwą śniegu, wpadł w szczelinę i zawisł bezradnie nad przepaścią, podczas gdy sanki cudownie ciasno utknęły w śniegu na krawędzi.
Nawet w tej pozornie beznadziejnej sytuacji Mawson nie poddawał się. Zaczął ostrożnie podciągać czterometrową linę, zatrzymując się od czasu do czasu i odpoczywając, aż dotarł do krawędzi szczeliny. Wysiadłszy, kontynuował i wreszcie dotarł do bazy ... gdzie dowiedział się, że statek „Aurora”, na który miał wrócić do domu, odszedł zaledwie pięć godzin temu!
Następnie trzeba było czekać 10 miesięcy.
2. Historia maratończyka zagubionego na Saharze
Sandy Marathon Sahara jest uważany za jeden z najtrudniejszych na świecie. Tylko najbardziej doświadczeni i odporni ośmielą się przejść przez sześciodniowe 250-kilometrowe przejście..
Mauro Prosperi, policjant i pięciolatek z Sycylii, również postanowił się sprawdzić. Cztery dni wszystko poszło dobrze, Mauro był siódmy.
A potem była burza piaskowa. Zgodnie z zasadami w takich przypadkach uczestnicy mieli się zatrzymać i czekać na pomoc, ale Włoch uznał, że jakaś burza nie stanowi dla niego przeszkody - że nie widział piasku! Mauro owinął głowę szalikiem i ruszył dalej..
Po sześciu godzinach wiatr ucichł i Prosperi zdał sobie sprawę, że cały czas idzie gdzieś źle. Był tak daleko od innych, że nawet rozbłyski sygnału były bezużyteczne - nikt ich nie widział. Absolutnie jeden, w środku najszerszej i niegościnnej pustyni na Ziemi.
Prospery nie miał innego wyboru, jak iść dalej. Aby zaoszczędzić ciecz, konieczne było oddawanie moczu w kolbie pod wodą. W końcu natknął się na opuszczony meczet, w którym głodny biegacz maratonu mógł zyskać, łapiąc nietoperze, rozdzierając głowy biednym zwierzętom i pijąc ich krew.
Prosperi próbował popełnić samobójstwo rozpaczy, przecinając żyły na nadgarstkach, ale jego krew stała się tak gęsta od odwodnienia, że odmówił wylania, więc nic z tego nie wyszło - tylko kilka zadrapań i ból głowy. A potem maratończyk przysiągł, że do końca walczy o życie.
W ciągu następnych pięciu dni Prosperi kontynuował swą wędrówkę przez Saharę, zaspokajając głód jaszczurami i skorpionami oraz pragnienie rosy. A po dziewięciu dniach trudu los zlitował się nad ostatecznie wyczerpanym Włochem - spotkał grupę nomadów, którzy wyjaśnili, że jest w Algierii, ponad 200 km od miejsca, gdzie teoretycznie powinno być.
Co o tym myślisz Minęły dwa lata, a Prosperi zapisał się do udziału w nowym maratonie, z którego wrócił bez szwanku i bez szwanku.
3. Historia człowieka, który przeżył na australijskiej pustyni, jedząc żaby
To był rok 2001, rok. Ricky Megi obudził się ... na środku australijskiej pustyni. Leżał twarzą do ziemi, przykryty ziemią, a paczka psów dingo biegała dookoła, patrząc na mężczyznę z głodnymi oczami. Nic z tego nie obiecało nic dobrego..
Jak się tam dostał, Megi w ogóle nie rozumiała. Ostatnią rzeczą, która pozostała w pamięci, jest to, że jeździ własnym samochodem, jadąc przez słabo zaludniony obszar na zachód. Nic niezwykłego.
Przez dziesięć dni Megi szła boso w nieznane, a im dłużej chodził, tym bardziej wydawała mu się bezsensowna. W końcu natknął się na tamę, gdzie złamał małą chatkę z gałęzi i gałązek. W tym namiocie mieszkał przez następne trzy miesiące, jedząc pijawki i koniki polne.
Czasem udało mu się złapać żabę - to był przysmak. Wysuszył ją na słońcu, aż żaba pokryła się chrupiącą skórką, a potem jadł z przyjemnością. W końcu Megi znalazła i uratowała rolników.
Historia o tym, jak Megi była na pustyni, pozostała tajemnicą. Według jednej z wersji, zdarzył mu się wypadek samochodowy, według innego - zatrzymał się, by podnieść obcego, po czym obudził się w piaskach.
4. Historia dziewczyny adoptowanej przez rodzinę małp
Kiedy Marina Chapman miała cztery lata, została porwana. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała, było to, jak ktoś złapał ją od tyłu, zawiązał oczy i niósł ją gdzieś. Obudź dziecko w kolumbijskiej dżungli.
Marina została znaleziona przez małpy, przyjęła ją do swojego klanu i zaczęła uczyć się zdobywania pożywienia, wspinania się na drzewa i wszelkie inne mądrości małp.
Minęło kilka lat, a Chapman odniósł wielki sukces w sztuce kradzieży ryżu i owoców z domów okolicznych wiosek. Miejscowi, choć w towarzystwie małp, zauważyli podejrzanie podobnego do człowieka, ale tylko rzucali w niego kamieniami, wypędzając złodzieja z domów z powrotem do dżungli.
Jeśli ta historia wydaje ci się okropna, nie spiesz się, wciąż nie wiesz wszystkiego. Chapman został uratowany ... przez rodzinę ludzką z pozornie sadystycznymi tendencjami. Ci ludzie rzeczywiście zmienili dziewczynę w niewolnicę, przydzielając jej miejsce do spania na podłodze przy piecu.
Na szczęście Chapman zdołał uciec przed swoimi „ratownikami”. Wspięła się na drzewo, gdzie zauważyła ją jedna miejscowa kobieta, wezwała mnie do życia i wychowała ją jako własną córkę. Marina z powodzeniem przystosowała się do życia w społeczeństwie, przeniosła się do Anglii i poznała przystojnego muzyka. Sprawa zakończyła się ślubem.
5. Historia mężczyzny, który stał trzy dni w kale.
Weteran II wojny światowej Coolidge Winsett z Wirginii miał 75 lat, kiedy dostał się do tej dosłownie cuchnącej historii..
Dom samotnego emeryta był stary, z udogodnieniami na podwórzu. Kiedyś wyszedł z potrzeby i zabrał zgniłe deski podłogowe i flop. Wynset znalazł się w szambie, wysoko w kale - w „biblijnym piekle”, jak to później nazwał. Nie mógł wydostać się sam, ponieważ część jego nogi została amputowana, a jedna ręka nie działała po udarze. Stał więc przez trzy dni w jeziorze własnych odchodów, walcząc ze szczurami, pająkami i wężami, które, jak się okazało, były tam częstymi gośćmi.
W końcu miejscowy listonosz zauważył, że nikt nie wyjął poczty, martwił się i postanowił odwiedzić starca. Przechodząc przez dziedziniec, usłyszał ciche wezwania o pomoc i wezwał ratowników..